Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Końcówka sesji broni obóz byków przed klęską

0
Podziel się:

Poniedziałek złoty rozpoczął osłabieniem do obu głównych walut reagując w ten sposób na umocnienie dolara do euro.

Końcówka sesji broni obóz byków przed klęską

Poniedziałek złoty rozpoczął osłabieniem do obu głównych walut reagując w ten sposób na umocnienie dolara do euro.

Chwilowe zatrzymanie spadku kursu EUR/USD i wypowiedź uważanego za ,,gołębia" Stanisława Owsiaka z Rady Polityki Pieniężnej (nie wykluczył listopadowej podwyżki stóp), żeby trend się zmienił. Podobnie wypowiedziała się Halina Wasilewska-Trenkner, kolejny członek RPP. Te wypowiedzi były wynikiem publikacji przez MF raportu, w którym inflację w październiku szacowano aż na 3 procent.

Wpływ tych wypowiedzi szybko zniknął. Spadający kurs EUR/USD i USD/JPY nadal osłabiał waluty regionu. Skończyło się jednak na kosmetycznych zmianach w stosunku do obu głównych walut. W niczym nie zmieniło to technicznego obrazu rynku. Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby dzisiaj obraz rynku się zmienił. Nie ma publikacji makroekonomicznych, które mogłyby znacznie w płynąc na ruchy kursów. Nie ma też na razie do czego się przygotowywać. Jeśli nie wydarzy się coś nieoczekiwanego to czeka nas marazm.

GPW rozpoczęła sesję spadkiem indeksów, ale umiarkowanie jedynie negatywne nastroje na innych giełdach europejskich ograniczyły chęć do sprzedaży akcji. Lepszy od oczekiwań raport kwartalny KGHM rynkowi nie pomagał, co jest negatywnym prognostykiem dla całego rynku. Nieźle zachowywał się na początku sesji MWIG40, ale i on się w końcu poddał nastrojom. Takie osuwanie w marazmie trwało do 13.00, kiedy to indeksy ruszyły na północ odwzorowując poprawę nastrojów na innych giełdach europejskich. To ożywienie trwało niecała godzinę poczym podaż przystąpiła do działania znacznie obniżając indeksy, ale końcówka sesji znowu należała do byków korzystających z podnoszących się indeksów w USA.

Indeksy trochę spadły, więc sesja nie była zwycięstwem byków, ale z całą pewnością nie była też ich klęską. Takie zachowanie (co prawda nadal na płytkim rynku sterowanym kontraktami) z wyrysowaniem świecy - młota zapowiada, że rynek chce odbicia, a wczorajszy zwrot na rynku amerykańskim takie odbicie nam dzisiaj na początku sesji zapewni. Potem wszystko w rękach Amerykanów, ale cokolwiek by się nie stało to sygnały sprzedaży będą nadal obowiązywały.

Choroba ,,enronitis" toczy sektor finansowy

Poniedziałkowa sesja rozpoczęła się w Europie spadkiem indeksów wywołanym szokującymi informacjami o stratach Citigroup. Nie widać było jednak paniki, a ceny akcji osuwały się bardzo umiarkowanie. Zyskiwał też dolar i taniała ropa (normalna korekta). Taki marazm trwał do popołudnia, ale im bliżej było do otwarcia sesji w USA tym wyżej były indeksy.

Najwyraźniej nie wierzono w to, że niedźwiedzie rzeczywiście doprowadzą do spadków indeksów w Stanach. Jednak przed otwarciem sesji w USA strach wziął górę i indeksy znowu testowały sesyjne dno. Jeśli się widziało nurkujące kontrakty na amerykańskie indeksy to można wręcz powiedzieć, że spadki były prawie żadne i tak się właśnie ta sesja zakończyła.

W USA inwestorzy od początku sesji reagowali na informacje z Citigroup. Pisałem już o tym, ale jeszcze przypomnę, że w czasie weekendu do dymisji podał się Charles Prince, szef Citigroup. Bank poinformował również, że w straty wpisze jeszcze 8 - 11 mld USD (przed opodatkowaniem (wcześniej wpisał już w straty 6,5 mld). Gracze mieli jednak wątpliwości, czy z tego powodu warto sprzedawać akcje, więc po początkowym spadku przez godzinę indeksy rosły wracając prawie do poziomu piątkowego zamknięcia.

Pomagały bykom dane makro. Amerykański instytut ISM opublikował indeks koniunktury w sektorze usług i okazało się, że wzrósł on kosmetycznie (do 55,8 pkt. z 54,8 pkt. - oczekiwano spadku do 54 pkt.). Nie było to jednak wzrost na tyle silny, żeby znacznie pomóc posiadaczom akcji. Nawet na rynku walutowym reakcja była niewielka. Owszem dolar się wzmocnił, ale była to tylko nic nieznacząca korekta. Wystarczyła jednak do przedłużenia spadku ceny miedzi i wywołaniu korekty na rynku ropy (cena spadła o prawie 2 procent). Nadal drożało złoto, co sygnalizuje, że gracze na tym rynku oczekują dalszego osłabienia dolara.

Dla rynku akcji liczyło się przede wszystkim to, co działo się w sektorze finansowym, gdzie ceny spadały najmocniej. Zarządowi Citigroup nie udało się przekonać rynku, że na zapowiadanych, kolejnych stratach w wysokości około (sic!) 11 mld USD się skończy. Mało tego - zweryfikował raport kwartalny za trzeci kwartał zmniejszając w nim wysokość zysku. Czy coś nam to nie przypomina?

Mnie przypomina i to bardzo aferę Enrona (koniec 2001), która okazała się być aferą wielu amerykańskich spółek (i nie tylko amerykańskich) stosujących tzw. ,,kreatywną księgowość", czyli po prostu oszukujących inwestorów. Z całą pewnością można powiedzieć, że obecnie sektor finansowy też zachorował na ,,enronitis". Traciły też spółki sprzedające wyposażenie do domów (Home Depot i Lowe's), którym Deutsche Bank Securities obniżył rekomendację na rok 2008 ( powodu problemów na rynku nieruchomości).

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)