Ostatni tydzień inwestorzy mogą zaliczyć do nienajgorszych. W czwartek zatrzymana została przecena na szerokim rynku, a segment małych i średnich spółek ma wreszcie szansę na uspokojenie oraz odreagowanie strat. WIG20 również zachował się nienajgorzej i powinien próbować wzrostowego odbicia.
Dramatyczny w swojej skali spadek cen na szerokim rynku z ostatnich tygodni był moim zdaniem spowodowany dwoma głównymi czynnikami - umorzeniami w funduszach małych i średnich spółek oraz masowym pękaniem zabezpieczeń na liniach kredytowych. Taka ,,wymuszona" wyprzedaż sprawiała, że nieważne były kursy, a po prostu płynność i możliwość sprzedania jak największych pakietów spadających akcji.
W mojej ocenie jest duża szansa na to, że w czwartek ta wymuszona wyprzedaż skończyła się, tworząc tym samym dość ważny dołek na rynku - jest szansa, że przez dłuższy okres ceny wielu walorów nie poprawią już minimów z ostatnich dni.
Nie oznacza to jednak, że wszystkie spółki zaczną regularnie wracać do wysokich poziomów. Odbicie należy się niemal każdej spółce, ale jedynie walory o najsilniejszych fundamentach lub o najbardziej spekulacyjnym charakterze mogą powracać do wyraźnie wyższych wycen. Sytuacja, mimo lekkiej poprawy, jest daleka od stabilizacji i choć w najbliższym czasie spekulacyjne inwestycje w akcje mogą dać dobrze zarobić, to jednak zarobek ten jest obarczony bardzo dużym ryzykiem.
Jeśli spojrzymy na indeks WIG20, to pierwszy raz od końca października pojawiła się dłuższa wzrostowa sekwencja dołków i szczytów. W najgorszym scenariuszu tworzona jest pro-spadkowa formacja flagi, w nieco bardziej prawdopodobnym wariancie tworzone jest odbicie do 3640 lub 3690 punktów. Piątkowy wzrost w USA (choć mało wiarygodny przez świąteczny charakter sesji), a przede wszystkim dzisiejsze wzrosty w Azji, wskazują na to, że bardziej prawdopodobny w najbliższych dniach jest scenariusz wzrostowy.