Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rekord przed korektą?

0
Podziel się:

W czwartek na naszym rynku walutowym przed południem panował spokój. Złoty, idąc za rosnącym kursem EUR/USD, umacniał się w stosunku do dolara i stabilizował w stosunku do euro. Już przed południem zaczął się jednak wzmacniać również do euro.

Rekord przed korektą?

W czwartek na naszym rynku walutowym przed południem panował spokój. Złoty, idąc za rosnącym kursem EUR/USD, umacniał się w stosunku do dolara i stabilizował w stosunku do euro. Już przed południem zaczął się jednak wzmacniać również do euro.

Po korzystnych dla dolara publikacjach amerykańskich danych makro ten trend został zahamowany, ale po godzinie 16.00 (znowu tak jak dzień wcześniej), kiedy rynek był mało płynny, przełamane zostały bardzo ważne wsparcia techniczne, a to gwałtownie przeceniło obie główne waluty. Kurs EUR/PLN spadł do poziomu najniższego od 5 lat, a USD/PLN pogłębił spadek cofając się do 1996 roku.

Dzisiaj złoty poczeka na dane z USA. Raporty o sprzedaży detalicznej i inflacji PPI zadecydują o kierunku ruchu EUR/USD, a co za tym idzie również o kursach walut w Polsce.

_ Nawet gdyby dane wzmocniły dolara na świecie (wysoka PPI i mocna sprzedaż detaliczna) to osłabienie naszej waluty nie będzie miało żadnej wartości prognostycznej. Bez względu na jakość danych nasza waluta powinna jednak nieco stracić ze swojej siły, bo koniec tygodnia sprzyja realizacji zysków. _

GPW rozpoczęła czwartkową sesję jednoprocentowym wzrostem WIG20. Od początku kierunek pokazywały rynkowi kontrakty. Nadal są one liderem dla ruchu indeksów - ogon macha psem. Już po 40 minutach WIG20 atakował poziom rekordu wszech czasów. Atak był jednak nieudany i od tego czasu indeks zaczął się osuwać. Od południe popyt zaczął już spokojniej pchać indeks w kierunku rekordu. Po dwóch godzinach rekord został znowu zaatakowany i indeks ugrzązł pod nim na dwie godziny.

W samej końcówce sesji byki nie miały najmniejszego problemu, żeby go poprawić. Bardzo istotne było to, że za dużymi spółkami podążył szeroki rynek. Wzrosty WIG i MWIG40 były zbliżone do WIG20. Ciekawostka było to, że godzinę wcześniej Reuters poinformował, iż Credit Suisse obniżył rekomendację dla polskich akcji (podwyższył dla węgierskich), a rynek to zupełnie zlekceważył. W Polsce rekomendacje analityków mają (na szczęście) zdecydowanie mniejszy wpływ na rynek niż w USA.

_ Dzisiaj byki na początku sesji będą miały mniej szczęścia. Wczorajsza, gwałtowna korekta na rynkach amerykańskich wymusi słabe otwarcie w całej Europie. Posiadacze akcji nie są jednak całkiem na straconej pozycji, jeśli dane makro w USA będą lepsze lub zbliżone do oczekiwań. Gdyby jednak zapowiadały przedłużenie amerykańskiej korekty to koniec tygodnia będzie u nas bardzo niemiły dla byków. _

W USA sesja o dużej zmienności

W czwartek giełdy europejskie rozpoczęły sesję neutralnie. Nastroje mroził rosnący dynamicznie kurs EUR/USD. Nie bardzo wiadomo dlaczego dolar był taki słaby. Najwyraźniej nadzieje na obniżkę stóp są nadal bardzo mocne. Jednak już po godzinie gracze zapomnieli, co znaczy silne euro dla gospodarki europejskiej i indeksy zaczęły rosnąć. Nie udało się jednak wypracować znaczących zwyżek indeksów, bo mocne euro bardzo hamowało entuzjazm inwestorów.

Handel na rynkach finansowych po pobudce w USA nie miał wiele wspólnego z fundamentami i logiką. Ale po kolei. Opublikowane w czwartek dane makro były korzystne dla dolara. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych była niższa od oczekiwań (308 tys.), a sierpniowy bilans handlu zagranicznego wykazał deficyt niższy od prognoz (57,6 mld USD). Jedynie ceny płacone w imporcie (bez ropy) nie pomagały amerykańskiej walucie (spadły o 0,2 proc.), ale pomagały akcjom, bo spadek cen importowanych towarów nie wzmagał presji inflacyjnej.

_ Dwuznaczne były dane z rynku nieruchomości. Firma RealtyTrac poinformowała, że ilość wymuszonych przejęć domów przez instytucje kredytowe była we wrześniu dwa razy większa niż we wrześniu zeszłego roku. Nikt się tym jednak nie przejął, bo dane były jednak o 8 procent lepsze od sierpniowych. _

Co stało się na rynku walutowym po lepszych dla dolara danych? Otóż kurs EUR/USD gwałtownie wzrósł (dolar osłabł). I to mimo solennego, trudno policzyć którego w ostatnich latach, zapewnienia sekretarza skarbu USA, który oświadczył, że mocny dolar jest w interesie USA. Kto chce niech wierzy. Im słabszy dolar tym lepiej dla eksporterów, co widać było w danych o bilansie handlowym. Można próbować tłumaczyć zachowanie rynku walutowego oczekiwaniem na piątkowe dane o sprzedaży detalicznej lub dużym wzrostem kursu EUR/GBP, który umocnił euro również w stosunku do dolara. Funt tracił, bo wrześniu, w Wielkiej Brytanii, o 14,6 proc. więcej licencjonowanych rzeczoznawców sygnalizowało spadek cen nieruchomości, niż ich wzrost. Mocny wzrost kursu EUR/USD podniósł i to znacznie ceny ropy (bykom pomógł również spadek zapasów) i złota. Jedynie kontrakty na miedź staniały.

Dziwne było zachowanie rynku walutowego, ale jeszcze dziwniej zachowywały się giełdy akcji. Ze spółek dochodziły zróżnicowane informacje. Ucieszył graczy raport kwartalny Pepsico - zysk był wyższy od oczekiwań. Kilka firm inwestycyjnych podniosło rekomendacje dla Google, a Goldman Sachs poniósł rekomendację dla Google. Poza tym Citi Investment Research podniósł rekomendację dla General Motors.

_ Rosły również kursy spółek w sektorze surowcowym. Jednak na czołówkach komentarzy było to, że Wal-Mart poinformował, iż jego sprzedaż we wrześniu wzrosła o 1,4 proc., czyli w dolnych granicach oczekiwań. Spółka podniosła jednak prognozy zysku w trzecim kwartale. Zlekceważono informacje Norstrom (sprzedaż produktów luksusowych), który poinformował, że jego sprzedaż we wrześniu była mniejsza niż oczekiwano. Obniżyły również prognozy inne sieci sprzedaży detalicznej takie jak Target, Macy's i J.C. Penney. Jednak w tytułach wszystkich komentarzy pojawiał się tylko sprzedający najtańsze produkty Wal-Mart. _

Jeśli konsumenci w USA kupują coraz więcej tanich rzeczy rezygnując z droższych to jak to świadczy o ich stanie kieszeni? I co to znaczy dla gospodarki? To bardzo złe sygnały i cieszenie się Informacjami Wal-Mart było bardzo nieracjonalne.

Indeksy jednak od początku sesji dynamicznie rosły. Indeksy S&P 500 i DJIA biły rekordy i do tego czyniły to w bardzo przekonujący sposób. Taka bajka trwała do około 20.00, kiedy to nagle rynek się załamał. Prowadziły go w drodze na południe tak mocne ostatnio spółki sektora wysokich technologii pod wodzą Google. W ciągu 30 minut z bardzo dużych plusów zrobiły się minusy. Bardzo wątpię, żeby nastąpiło otrzeźwienie. Nie wierzę też, że powodem przeceny było obniżenie przez JP Morgan prognoz sprzedaży dla Baidu.com (taki powód podają amerykańskie komentarze). Wydaje się, że po prostu górę wzięła technika. Rynek był już tak mocno technicznie wykupiony, że dopraszał się o korekcyjną realizację zysków. Korekta była szybka, gwałtowna i dosyć bolesna, jeśli spojrzeć na jej sesyjny zakres. Tak kończy się igranie z wykupieniem technicznym rynku. Wolumen gwałtownie wzrósł, co sygnalizuje, że sesja może mieć większe znaczenie niż to się na pozór może wydawać. Nie znaczy to, że hossa się kończy, ale byki będą musiały
teraz trochę mocniej powalczyć.

_ Piątek jest pierwszym dniem tygodnia z zapełnionym po brzegi kalendarium. Co prawda w tej fazie rynku nie przeceniałbym wpływu danych makro na zachowanie graczy, ale jednak raporty o inflacji PPI i sprzedaży detalicznej w USA mogą doprowadzić do wyraźnych zmian indeksów i kursów. Trzeba też pamiętać o tym, że rynek amerykańskich akcji jest technicznie bardzo wykupiony, co sprzyja „niedźwiedziom". _

Inflacja w cenach producenta (PPI) nie jest przez Fed tak mocno obserwowana jak CPI, ale nie znaczy to, że gracze nie będą na tę publikację reagowali. Jeśli jej miara bazowa będzie zbliżona lub niższa od oczekiwań to trochę pomoże bykom. Gdyby jednak znacznie wzrosła to posiadaczom akcji może bardzo zaszkodzić (a dolarowi pomóc).

Jeśli chodzi o dane o sprzedaży detalicznej to obserwowana będzie przede wszystkim sprzedaż bez samochodów. W sierpniu spadła, co sygnalizowało, że Amerykanie ograniczają wydatki. Teraz spodziewany jest wzrost o 0,3 proc. Gdyby rzeczywiście wzrosła (najlepiej mocniej niż to się prognozuje) to pomogłoby akcjom i dolarowi. Kolejny spadek zwiększałby co prawda prawdopodobieństwo obniżki stóp, ale uważam, że jednak przeważyłaby obawa przed recesją wywołaną spadkiem popytu wewnętrznego. W takim przypadku ceny akcji spadłyby, a dolar by się osłabił.

Dodatkiem są jeszcze dane o zapasach w firmach, ale tym się nikt nie przejmie. Podobnie będzie z publikacją indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan - będą to dane wstępne za połowę października. Ten raport może być tylko kropką nad i. Wydaje się prawie pewne, że nastroje się poprawiły (ceny akcji rosły). Jeśli dane o sprzedaży będą dobre to ta publikacja wzmocni siłę byków. Jeśli te pierwsze będą słabe to nieznacznie osłabi siłę niedźwiedzi.

giełda
komenatrze giełdowe
komentarze walutowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)