Po takiej sesji jak wczorajsza w Stanach Zjednoczonych oraz po mrożących inwestorów w handlu posesyjnym prognozach Intela nic dobrego dziś nie może się stać. Jak widać na rynku terminowym z takiego samego założenia wyszli nasi gracze oraz inwestorzy terminowi w USA, a ich śladem także cała Europa, która jest obecnie na znacznych minusach. Dlatego trudno doszukiwać się pozytywnych czynników mogących uratować nasz rynek, jak chociażby wczorajsze dane o cenach żywności, które zwiększają szanse na kolejną redukcję stóp procentowych, czy wiara w podtrzymywanie kursów przez zarządzających funduszami emerytalnymi.
Opóźniające się ożywienie w branży informatycznej za oceanem, sygnalizowane przez obniżenie prognoz Intela, w połączeniu z napiętą sytuacją na Bliskim Wschodzie oraz między Indiami i Pakistanem to zbyt dużo, aby poważny kapitał zachował spokój. Wydaje się zatem, że sukcesem będzie, jeżeli dzisiejsza sesja na giełdach światowych (nasz rynek też do nich zaliczam) zakończy się bez znaczącej wyprzedaży aktywów. W tej sytuacji nawet lepsze od prognoz dane makroekonomiczne z USA niewiele powinny pomóc, bo jak pokazują ostatnie dni nawet w dobrych danych można doszukać się niekorzystnych implikacji.
