Miniony tydzień miał pokazać czy indeksy nadal będą spadać, czy też korekta zakończy się wraz z nadejściem danych z USA. Odpowiedź nadal nie jest w pełni znana.
Od początku tygodnia wiadomo było, że kluczową rolę w notowaniach nie tylko GPW, ale także wszystkich giełd na świecie, będą miały dane z gospodarki USA. To właśnie obawy o zbyt duże jej spowolnienie były głównym powodem tąpnięcia indeksów.
Inwestorzy nie byli pewni którym torem podążą indeksy. Sesje przeplatały się na przemian zwyżkami i stratami. Rynek bał się zdecydowanie opowiedzieć za którąś ze stron. Wiadomo było, że najważniejsze dane pojawią się dziś - chodzi o raport z rynku bezrobocia w USA.
Jednak dobre nastroje zawitały na GPW już wcześniej - w czwartek. WIG20 zyskał wtedy aż 3,6 proc. i był najmocniejszym parkietem w regionie tego dnia. Lokomotywami zwyżki były walory KGHM, który zyskał 8,1 proc. przy obrotach rzędu 255 mln zł.
To jak bardzo inwestorzy oczekiwali wiadomości z USA widać po dzisiejszym wykresie WIG. Od początku notowany był on poniżej wczorajszego zamknięcia. Po czwartkowym rajdzie i przed podaniem danych było to nawet zrozumiałe. Te jednak - okazały się niespodziewanie dobre i zaskoczyły analityków. Stopa bezrobocia w lutym wyniosła 4,5 proc. zamiast przewidywanych 4,6 proc. Oddaliło to obawy rynku, że gospodarka Stanów Zjednoczonych zwalnia zbyt mocno.
Po takich informacjach główne indeksy warszawskiej giełdy poszybowały w górę. Sił inwestorom starczyło jednak na niedługo. Z każdą minutą wykresy znów zaczęły się obsuwać, zaliczając poziomy poniżej wczorajszego zamknięcia.
Co to oznacza? Gdzie hurraoptymizm z czwartku? Ten tydzień miał dać odpowiedź o zakończenie korekty. Patrząc na dzisiejsze zamknięcie indeksów nadal jej nie znamy. Zostaje znów przyglądać się rynkom zagranicznym i szukać tej właściwej drogi.