Dzisiejsza sesja przyniosła spadki na większości indeksów. Wyłamał się (co już jest niemal tradycją) MIDWIG. Niskie obroty świadczą, że inwestorzy przyczaili się w oczekiwaniu na decyzję FED i wyniki kwartalne spółek.
Właśnie z uwagi na obroty, dzisiejsza sesja niewiele zmienia w obrazie rynku. Na akcjach z indeksu WIG20 sięgnęły one 440 mln zł. Na całym rynku obrót wyniósł zaś mizerne 850 mln zł. Sam indeks największych spółek stracił 0,5 proc., kończąc notowania na poziomie 3 153 pkt. Z indeksem WIG20 kontrastował dziś MIDWIG, który ustanowił kolejny rekord, rosnąc o prawie 1 proc. do poziomu 47,4 tys. pkt. Oczywiście Lentem, to nie KGHM, ale trudno nie zauważać, że choć oba indeksy są notowane na tym samym parkiecie, to zachowania inwestorów są zgoła odmienne.
Oczywiście wszystko można sprowadzić do rynku terminowego i powołać się na aktywność na kontrakcie na MIDWIG i WIG20. Choć będzie to uproszczenie tego zagadnienia. Prawdziwym problemem jest w tej chwili dla inwestorów zaakceptowanie faktu, że większość akcji wchodzących w skład z indeksu WIG20 jest zwyczajnie przewartościowanych. Pozostałe zaś są uzależnione od notowań cen surowców. Nadchodzące wyniki kwartalne (przypomnijmy zaczyna jutro TPSA), by mieć pozytywny wpływ na kursy, muszą się okazać rewelacyjne. Czy jest na to szansa? Przynajmniej w przypadku banków nawet dość duża.
Wracając jednak do dzisiejszej sesji, warto zauważyć rajd inwestorów za oceanem. W momencie zamknięcia notowań w Warszawie, Dow Jones zyskiwał już ponad 0,5 proc., po raz kolejny łamiąc barierę 12 tys. pkt. i to pomimo bardzo słabych wyników Forda. Jeśli do końca dnia na Wall Street sytuacja się nie zmieni, to możemy być świadkami sporej zwyżki na jutrzejszej sesji.