Dzisiejsza sesja na GPW dała zapewne do myślenia nawet najbardziej doświadczonym graczom. Notowania zaczęły się fatalnie, spadkiem o ponad 4 proc. na WIG20, zaś później z każdą minutą było tylko coraz gorzej. Krytycznym momentem sesji okazała się godzina 14., kiedy główny indeks tracił już ponad 7 proc. i znalazł się na poziomie 2450 pkt.
Mimo pierwszych oznak paniki na parkiecie, sesja zakończyła się pozytywnym wydźwiękiem, jeśli tak można nazwać spadek w porównaniu z poniedziałkiem o 3,60 proc. na WIG20. Zmienność cen była jednak bardzo duża i to na dużych spółkach. Przykłady Biotonu, który tracił 20 proc, a zakończył dzień na 10 proc. minusie, czy MOL-a, który po 10 proc. spadku wyszedł na 2,5 proc. na plus, pokazują jakie żniwa mieli dziś day traderzy. Jako ciekawostkę można podać fakt, że od początku notowań podobnie (z zachowanich proporcji) zachowuje się giełda amerykańska.
W tej chwili trudno prognozować, jak będzie wyglądał poziom indeksów w najbliższych dwóch dniach. Powód jest jeden – wygasająca seria kontraktów. Nastąpi to w piątek. Do tego momentu pozostały więc tylko dwie sesje (w czwartek nasz rynek będzie nieczynny), przy czym piątkowa może być naprawdę ciekawa. Kto zrezygnuje z wyjazdu na działkę, może być świadkiem dość zabawnych sytuacji. Do tego czasu mniej ważne będzie jak zachowuje się indeks WIG20, ale jak na sytuację reaguje szeroki rynek.
Dziś wzrosło zaledwie 19 spółek, zaś na wartości straciło 267 walorów. Na razie nic nie zapowiada, by ta tendencja się odwróciła. Można się obawiać, czy dzisiejsze odbicie podczas sesji, to nie była długo wyczekiwana korekta spadków. Tym samym nadzieje na „plusową” sesję na GPW mogą zostać pogrzebane na bardzo długo. Sesje w okolicy wygasających kontraktów rządzą się jednak swoimi prawami. Kto pozostał na rynku powinien jednak bardzo uważnie śledzić notowania, gdyż może się okazać, że wyjście na spacer będzie bardzo kosztowne.