Przystępujące do dzisiejszej sesji byki nie posiadały elementu zaskoczenia jakim stało się środowe, fałszywe wybicie pod poziom wsparcia. Atak musiał nastąpić z wyższej półki cenowej, a to wymagało nadzwyczajnej mobilizacji popytu.
Pomoc ze strony Wall Street była także ograniczona, w prawdzie wczoraj miało miejsce pierwsze w historii zamknięcie DJIA powyżej 14 000 pk. jednak podane po sesji wyniki Google rozczarowały graczy.
W rezultacie dzień zaczął się dla GPW od poziomów zanotowanych na czwartkowym zamknięciu. W tym miejscu drogi pochodnej i indeksu na chwilę się rozeszły. Powodem był inny charakter barier technicznych z jakimi te instrumenty miały do czynienia. Indeks znalazł poza obszarem spadkowego kanału co rozochociło kupujących, podczas gdy kontrakt już w czwartek pokonał analogiczną barierę i obecnie walczył z oporem na poziomie lokalnego maksimum z połowy lipca.
Ta dualność rynków trwała do czasu gdy spadki rozpoczęły się na europejskich giełdach, a podaż zaczęła doskwierać PKN i TPS. W drugiej godzinie sesji indeks powrócił do wnętrza kanału. W oczekiwaniu na publikację kolejnych raportów kwartalnych w USA ceny ustabilizowały się powyżej 3833 pkt. Wówczas to gracze posługujący się AT mogli jeszcze liczyć na odbicie w oparciu o niewielkie "W" widoczne na wykresie godzinowym, a ukształtowane we wtorek i środę. Wątpliwości co do zamknięcia dnia rozwiał jednak Caterpillar. Podane przez spółkę wyniki (20 % spadek przychodów) stanowiły odzwierciedlenie niepokoi związanych z słabnącą koniunkturą w budownictwie.
Negatywna reakcja Wall Street sprawiła, że WIG20 zakończył dzień na poziomie 3825 pkt.
Dzisiejsze wyjście górą z kanału okazało się tak samo złudne jak środowe fałszywe wybicie. Ta sesja niczego nie rozstrzyga, 2 miesięczna tendencja wzrostowa pełni dominującą rolę, stracona została jednak szansa na szybkie wyjście na nowe szczyty i zakończenie trendu bocznego, który zaczyna się umacniać.