Kolejny dzień danych makro i wyników spółek nie przynosi rewelacji. Indeksy w USA w dalszym ciągu spadają, na razie bez paniki.
Dziś poznaliśmy ważny odczyt inflacji CPI w grudniu. W skali miesiąca nastąpił jej niewielki wzrost o 0,3 proc. (prognozy mówiły o 0,2 proc.). W skali roku różnice są już jednak bardziej widoczne. W całym 2007 r. inflacja konsumentów wyniosła 4,1 proc. - najwięcej od 17 lat. W 2006 r. jej poziom ukształtował się przy 2,5 proc. - czyli granicy tolerancji FED.
Rynków nie poruszyły również informacje o produkcji przemysłowej w grudniu, które to pozostały bez zmian w stosunku do listopada. Analitycy spodziewali się lekkiego spadku (o 0,2 proc.) więc ten punkt dnia możemy zaliczyć do udanych.
Dane jak widać nie okazały się więc dziś "gwoździem" - "programu" czy do "trumny", wedle uznania. Nieco emocji wzbudził Intel, który po wczorajszej sesji opublikował wyniki za IV kwartał i które okazały się nieco niższe od oczekiwań. Akcje traciły 15 proc. na wartości, ale należy pamiętać, że jeszcze w grudniu biły one historyczne rekordy. Korekta (szczególnie w takim czasie jak obecnie) spółce się należy.
Jak można było się spodziewać słabe - ale nie tak tragiczne jak w przypadku Citigoup - opublikował JP Morgan. Zysk netto za miniony kwartał spadł o 34 procent.
Rynek dziś spada, bo tak wypada - można by powiedzieć. Myślę, że większych ruchów należy oczekiwać jutro, gdy poznamy dane z rynku nieruchomości oraz w piątek (szczególnie) gdy opublikowany zostanie indeks zaufania konsumentów w styczniu.