Początek giełdowego tygodnia nie napawa optymizmem. W poniedziałek indeksy solidarnie straciły na wartości, a najszybciej taniały akcje największych spółek.
WIG20 zjechał aż o 1,7 proc., podczas gdy mWIG tylko o 0,7 proc., a indeks giełdowych maluchów jedynie o symboliczne 0,1 proc. To wygląda jak korekta ostatnich wzrostów cen akcji. Przez ostatnie półtora tygodnia najszybciej szły w górę największe spółki, więc teraz są one na cenzurowanym.
Indeksy już po raz drugi z rzędu straciły na wartości, a obroty znów powróciły do smutnej normy, nie przekraczając 1,1 mld zł. To z jednej strony pozytywny symptom - inwestorzy najwyraźniej wolą się wycofać z handlu, niż sprzedawać akcje - ale z drugiej strony dowodzi niewiary kupujących we własne siły.
Wśród dużych spółek najgorzej radziły sobie duże banki, BRE stracił nawet ponad 4 proc. Oazą wzrostów były natomiast niektóre spółki mającego kłopoty Ryszarda Krauzego. Polnord, którego szefowie ostrzą sobie zęby na budowę stadionów na Euro 2012, zdrożał o prawie 6 proc. Tyle samo zyskał na wartości kurs Petrolinvestu, który zdołał dokopać się do ropy w Kazachstanie.
Koniunktura w Warszawie nie zachwyca, ale warto zauważyć, że na całym Starym Kontynencie widać było wczoraj przewagę sprzedających, podobnie, jak w USA wieczorem naszego czasu. WIG20 znów zbliża się do przełamanej nie tak dawno bariery 3650 pkt. sił mu nie starczyło nawet do tego, by dotrzeć w bezpośrednią okolicę historycznych rekordów. (zabrakło 100 pkt.).