Przebieg wczorajszej sesji był dość zaskakujący. Choć rano można było spodziewać się sporego spadku za sprawą zarówno dywidendy KGHM, jak i słabego zachowania się giełd światowych, przez większą część sesji na warszawskim parkiecie panował spokój.
W pewnym momencie sesji, podczas gdy niemiecki DAX tracił na wartości 2%, WIG20 wyszedł na zero, co po odliczeniu dywidendy KGHM oznaczało de facto ponad 1% wzrost.
W ostatniej godzinie sesji ta zaskakująca sytuacja się skończyła - podaż nagle zdominowała rynek, błyskawicznie sprowadzając WIG20 na nowe minima. Tym samym przełamane zostało wsparcie 3695 punktów, co oznacza możliwość dalszych spadków w kierunku 3600-3640 punktów w najbliższych dniach.
Ewidentnym zagrożeniem dla tego negatywnego scenariusza jest zbliżający się koniec kwartału i półrocza, który zachęca instytucje do poprawiania swoich wyników. Warto jednak pamiętać, że ten kwartał był na tyle dobry, że nawet przy ewentualnym spadku w najbliższych dniach, zarządzający powinni być zadowoleni.
Najsilniejszym walorem na rynku był w czwartek Bytom. Spółka przed sesją poinformowała o cenie emisyjnej nowych akcji, która została ustalona na poziomie o 50% wyższym od kursu rynkowego. Gracze przekonani o powodzeniu nowej emisji przez całą sesję kupowali akcje odzieżowej spółki. Kurs zamknięcia to z 5,65 zł, o 40% wyższy niż w środę.
Dziś można spodziewać się nerwowej sesji. Z jednej strony padły wczoraj sygnały poważnej słabości, które moim zdaniem wskazują na dużą możliwość pogłębienia spadku na rynku w horyzoncie kilku sesji.
Z drugiej strony jednak nasz parkiet może dziś spróbować odrobić chociaż część strat dzięki pozytywnemu zakończeniu notowań w USA. Najbliższy poziom oporu dla indeksu to wczorajsza luka bessy oraz dzienne maksimum, czyli 3730 punktów. Wsparć doszukiwałbym się dopiero w okolicach 3600-3630 punktów.