Projekt ustawy o rynku mocy może wrócić pod obrady Sejmu w przyszłym miesiącu, poinformował wiceminister energii Andrzej Piotrowski.
"Sądzę, że tak" - powiedział Piotrowski dziennikarzom, w odpowiedzi na pytanie, czy projekt ustawy o rynku mocy może wrócić do Sejmu w przyszłym miesiącu.
"Musimy poświęcić sporo czasu na dyskusję z mediami i z Sejmem, żeby wyjaśnić pewne kwestie" - wskazał wiceminister.
Dodał, że dyskusja wokół rozwiązań rynku mocy prowadzona z Komisją Europejską również mają wpływ na prace nad ustawą.
"Chcielibyśmy, żeby dokument przedstawiony w Sejmie był jak najbliższy wersji finalnej. To nie jest tak, że Komisja ma 'wajchę', którą może przesunąć, żeby uruchomić proces, ale chcielibyśmy mieć poczucie, że dialog techniczny doprowadził do konsensusu" - tłumaczył Piotrowski.
Jego zdaniem, kluczem do objęcia nowymi rozwiązaniami istniejących bloków węglowych, w kontekście potencjalnego wymagania 550 g/KWh emisji CO2, mogą być derogacje.
Wiceminister wskazał też, że kluczowe dla przyszłej strategii energetycznej dla Polski są rozmowy z KE dotyczące tzw. pakietu zimowego.
"Jeżeli nawet wcześniej opublikowalibyśmy coś, to byłoby warunkowe" - powiedział.
"Chodzi tu o efekt całościowy, stąd nasza propozycja, żebyśmy spróbowali patrzeć na cały sektor, a nie kierowali się dyskusjami o poszczególnych kominach, bo wówczas praktycznie nie mamy szans" - podkreślił.
Pierwsze czytanie projektu ustawy o rynku mocy miało się odbyć w Sejmie w ub. tygodniu, jednak resort energii podał, że rozpoczęcie parlamentarnych prac zostało przesunięte ze względu na potrzebę dodatkowych uzgodnień z Komisją Europejską.
W uzasadnieniu do projektu ustawy podkreślono, że w Polsce może w przeciągu dwóch dekad wystąpić znaczący niedobór mocy wytwórczych, wynikający z jednej strony z przewidywanego wzrostu zapotrzebowania szczytowego na moc i energię elektryczną, z drugiej - znacznego zakresu planowanych wycofań jednostek wytwórczych z eksploatacji.