Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Trzęsienie ziemi na giełdzie w Chinach. Straty są już liczone w bilionach dolarów

0
Podziel się:

Władze Chin za wszelką cenę chcą utrzymać hossę na tamtejszym parkiecie. Bezskutecznie.

Trzęsienie ziemi na giełdzie w Chinach. Straty są już liczone w bilionach dolarów
(PAP/EPA/JEROME FAVRE)

Totalna panika na giełdzie w Chinach. Tylko dziś główny indeks tracił tam nawet 7 procent! A wystarczyły tylko cztery tygodnie, by oszczędności inwestorów zmalały o 3 biliony (tak, biliony) dolarów. To prawie sześć razy tyle co PKB Polski. Gdy cały świat patrzy na Grecję, prawdziwy dramat rozgrywa się w Chinach. Właśnie jesteśmy świadkami pęknięcia jednej z największych baniek spekulacyjnych na świecie. A to nie pozostanie bez wpływu na posiadaczy akcji w Polsce.

Aktualizacja, 8.07. godz. 10.05

Władze Chin rzucają wszystkie możliwe siły, aby podtrzymać hossę na tamtejszej giełdzie, której główny indeks w ciągu dwunastu miesięcy wzrósł o 160 procent! Właśnie powołały specjalny fundusz, który ma kupować akcje. Do walki o utrzymanie hossy włączył się też bank centralny.

Na razie na niewiele się to zdaje. Od kilku dni na giełdzie w Chinach nakręca się totalna panika. Tylko w środę rano główny indeks Shanghai Composite otworzył się z ponad 7-procentową stratą i jest już na poziomie najniższym od marca. Jak donosi Reuters, już ponad 1300 spółek zawiesiło swoje notowania, by nie pogłębiać strat.

Obserwuj bieżące notowania indeksu Shanghai Composite

Mocna przecena dotyka też rynek surowcowy i kluczową dla Chin miedź. Z tego powodu na warszawskiej giełdzie spadają akcje koncernu KGHM. Dziś za jeden papier inwestorzy płacą już mniej niż 100 złotych.

Wszyscy boją się chińskiej paniki, bo jej skala może być gigantyczna. Wszystko dlatego, że zdecydowaną większość inwestorów stanowią w Chinach drobni gracze, którzy w ostatnim roku masowo zaczęli inwestować na giełdzie.

Wystarczy wspomnieć, że w tym roku w Chinach przybywa średnio 4 miliony rachunków maklerskich tygodniowo i obecnie na giełdzie gra około 100 milionów Chińczyków, często za pieniądze z kredytów. Boom rozpoczął się w ubiegłym roku, gdy Ludowy Bank Chin zaczął łagodzić politykę pieniężną, a z drugiej strony - Chińczycy szukali alternatywy dla oszczędności zgromadzonych w rozgrzanym rynku nieruchomości.

- Skala jest rzeczywiście gigantyczna. Przekładając ją na polskie warunki, można powiedzieć, że Chińczycy przeżywają teraz to, co Polacy w 1994 roku, gdy wszyscy chcieli zostać milionerami i masowo rzucili się na akcje prywatyzowanego Banku Śląskiego - porównuje Paweł Cymcyk, analityk z ING TFI.

Jednak jak już wielokrotnie pokazała historia rynków finansowych, spekulacyjne bańki źle się kończą. Przegrzanie rynku w połączeniu ze słabnącą, chińską gospodarką spowodowały, że tylko w ciągu czterech tygodni główny indeks giełdy w Chinach stracił ponad jedną czwartą swojej wartości, a kapitalizacja giełdy spadła o około 3 biliony dolarów.

Notowania indeksu Shanghai Composite w ostatnim miesiącu

W normalnych warunkach spadek o 25 procent po wzroście o 160 procent nie musiałby od razu być uznany za krach. Według Pawła Cymcyka niepokojące jest jednak to, że hossę na giełdzie za wszelką cenę chcą utrzymać władze Chin w obawie przed totalną paniką na rynku, którą porównuje do krachu w USA w 1929 roku.

Źródło: Blog DNA Rynków

Chiński rząd zdecydował więc o powołaniu specjalnego funduszu, na którego kapitał w wysokości około 20 miliardów dolarów mają "zrzucić się" brokerzy oraz fundusze inwestycyjne. Te środki mają posłużyć do... kupowania akcji. Prawdopodobnie w razie czego akcje kupować też będą państwowe spółki, częściowo za pieniądze dostarczane przez bank centralny. Trudno jednak założyć, by wielkość środków zgromadzonych w funduszu miała zapobiec spadkom, jeżeli inwestorzy masowo rzucą się do wyprzedawania papierów spółek.

Jeżeli tak się stanie problem będą mieli nie tylko Chińczycy. Podczas gdy cały świat jest obecnie wpatrzony w Grecję, może okazać się, że sygnał do mocnej wyprzedaży akcji przyjdzie z zupełnie innej strony. - Chiny są największym rynkiem wschodzącym. Do tej samej grupy rynków zaliczana jest też Polska. Należy więc brać pod uwagę scenariusz, że inwestorzy zagraniczni, zmniejszając zaangażowanie na tych rynkach, będą również wyprzedawać akcje na polskiej giełdzie - uważa Paweł Cymcyk.

Warto zauważyć, że chińska giełda nie jest jedynym tak rozgrzanym rynkiem w Azji. Przez politykę banku centralnego rekordy biła już w tym roku giełda w Japonii.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)