Money.pl: Czy argumenty posła Giertycha jakie przedstawił podczas utajnionego posiedzenia Sejmu mogły wpłynąć na udzielenie rządowi wotum zaufania?
Tomasz Nałęcz: Jak wysłuchałem pytań pana posła Giertycha, to utwierdziłem się w przekonaniu, że komisja śledcza ma dużo pracy i nie powinna absorbować Sejmu swoimi problemami, tylko intensywnie pracować.
Money.pl: Czy Sejm był usatysfakcjonowany odpowiedziami premiera?
T.N.: Ja po to powołałem komisję śledczą, żeby wszystkie pytania premierowi i wszystkim osobom, którym komisja chce zadać jakiekolwiek pytanie, zostały zadane i odpowiedzi padły na posiedzeniu tej komisji. Próba zamiany Sejmu na jedno popołudnie w komisję śledczą była farsą, było żartem, który poseł Giretych powinien opowiedzieć swoim córkom na dobranoc, a nie Sejmowi.
Money.pl: Czemu służyła więc ta farsa?
T.N.: Moim zdaniem do udzielenia przez posła Giertycha jeszcze piętnastu wywiadów, tak jakby Polska miała go mało.
Przepytywała: Donata Wancel