Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Jak 500 tysięcy wyborców przestawiło scenę polityczną. Kongres JKM czwartą siłą

0
Podziel się:

Frekwencja czyni cuda - pisze Bartosz Chochołowski.

Jak 500 tysięcy wyborców przestawiło scenę polityczną. Kongres JKM czwartą siłą

Sukces Nowej Prawicy może oznaczać trzy rzeczy: niechęć do Unii, niechęć do mainstreamowych polityków lub obie niechęci jednocześnie. Albo słabość ordynacji. Zastanówcie się, co by było, gdyby frekwencja wyniosła 90 procent?

JKM nie sprawi, że Unia przestanie istnieć, zdepenalizowane zostaną gwałty, czy zamiast wychowania seksualnego będą obowiązkowe molestowania przez pedofilii. Postulat benzyny za dwa złote również pozostanie w sferze rojeń.

Nie chce mi się wierzyć, że wyborców pociągnęła wizja kontynentu bez podatków. No już tak naiwni nie jesteśmy, aby wierzyć w sto milionów, milion miejsc pracy, czy likwidację fiskusa. Może zatem chodzić o niechęć do Unii? Co prawda większość Polaków przyjaźnie patrzy na wspólnotę, ale nie wzięła udziału w wyborach. Natomiast nazywanie europejskich _ dygnitarzy skur..., komunistami, maoistami _ może budzić poklask w pewnych kręgach, które to wybrały się do urn.

Według badania Ipsos dla TVP i TVN24, wyborcami JKM są głównie ludzie młodzi, którzy słabo pamiętają Unię bez Polski. Dla nich swoboda przepływu ludzi, towarów, i usług to oczywista oczywistość, a nie żadna zdobycz cywilizacyjna. Niektórzy pewnie są przekonani, że jak Korwin-Mikke rozmontuje Unię, to nadal będą mogli sobie pojechać do pracy na Wyspy, czy pracodawcy ich rodziców będą mogli swobodnie sprzedawać swoje produkty w Niemczech.

Zapewne jest wciąż tak, jak było dekadę, czy dwie temu - wtedy Unię Polityki Realnej, czyli Janusza Korwina-Mikkego popierało wielu studentów. Liberalne hasła o likwidacji podatków budziły poklask wśród ludzi, którzy studiowali za darmo, pobierali stypendia socjalne i naukowe, spali i imprezowali w dotowanych akademikach. Może nie mieli świadomości, że za to wszystko ktoś płaci, a może wierzyli, że gdyby zniesiono podatki, to rodzicom zostałoby tyle kasy w kieszeni, że spokojnie mogliby płacić czesne i jeszcze dawać pociechom na życie dużo więcej. Tak czy inaczej, nie brzydzili się z tego wszystkiego korzystać za darmo.

Jak rozumieć wynik Korwina-Mikke? Że jest formą protestu? Pokazania establishmentowi, że _ jesteśmy wami zmęczeni i nie mamy alternatywy _? Tak to najłatwiej zrozumieć. Choć rodzaj buntu jest z tych z kategorii _ na złość babci odmrozimy sobie uszy _, ale przecież każdy, jak był młody, odmrażał sobie różne części ciała, byle tylko zrobić na złość.

Wynik tych wyborów jest świetnym przykładem, jakie cuda czyni niska frekwencja. Wystarczyło około 500 tysięcy zwolenników, aby Nowa Prawica zdobyła ponad siedem procent głosów i cztery mandaty, stając się czwartym ugrupowaniem w tej rywalizacji.

Prawdziwą zagadką jest jednak, co by się stało, gdyby naród tłumnie zaczął chodzić do urn? Może Korwinów-Mikke w parlamencie byłoby znacznie więcej?

Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)