Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Frankowska
|

Nieważne co zrobi Seremet. I tak zostanie

0
Podziel się:

Ten, kto obstawiał, że premier go odwoła, jest naiwniakiem - pisze Anna Frankowska.

Nieważne co zrobi Seremet. I tak zostanie

Ten kto obstawiał, że premier nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego, powinien uznać się za naiwniaka. Choć politycy, którzy głośno do tego nawoływali, wskazując na uchybienia i błędy w działaniu prokuratury, tak o sobie nie powiedzą. Ale pokrzyczeć zawsze można.

Od początku wiadomo było, że premier, który przetrzymywał sprawozdanie szefa prokuratorów przez kilka miesięcy, nie rozpocznie procedury jego odwołania. Bez względu na ocenę jego pracy. Nie zrobił tego z kilku powodów.

Po pierwsze, nie przyjęcie to jedno, a skuteczność takiego wniosku to drugie. Bo na to musiałoby się zgodzić już 2/3 posłów. I tutaj potrzebna byłaby aprobata opozycji. Wprawdzie do odwołania Seremeta głośno nawoływał Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, wskazując na _ totalną kompromitację trójmiejskiej prokuratury _. Poparcia nie wykluczał też Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski. Andrzej Hoffman z PiS, wprawdzie przyznał, że to trudna sprawa. Jednak obecnego szefa prokuratury na to stanowisko powołał przecież Lech Kaczyński. I nawet osoby o wybujałej wyobraźni nie są w stanie uwierzyć, że premier prosi o poparcie szefa opozycyjnej partii.

Dodatkowo odwołanie Andrzeja Seremeta, to pozbycie się tzw. zderzaka, czyli osoby która ma za zadanie trzymać dystans między ministrem sprawiedliwości a prokuraturą. I zbierać cięgi za wszystkie niedociągnięcia i błędy w głośnych i budzących wiele emocji śledztwach. Bo to przecież on stoi na czele śledczych. Poza tym odwołanie go byłoby przyznaniem się do błędu, który popełniono wcześniej.

Gdy dwa lata temu przeprowadzano reformę i rozdzielono funkcję ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, przez wszystkie przypadki odmieniano ważne słowo: niezależność. Słusznie podkreślano konieczność wykorzenienia polityki z prokuratury. Jednak już na samym wstępie, nie udało się uniknąć targów przy obsadzaniu stanowisk.

Można by się przerzucać argumentami, które działanie stawia Andrzeja Seremeta go po jednej ze stron. Zresztą podobno on sam opowiadał zasłyszaną na swój temat anegdotę, kiedy na korytarzu sejmowym dwóch polityków przerzucało się argumentami czyim człowiekiem jest - PO czy PiS-u.

Niestety prokuratura generalna nie ma niezależności finansowej. Budżet roczny zatwierdza jej resort sprawiedliwości. A kiedy zabraknie trzeba iść po prośbie. Dodatkowo na odwołanie szefów prokuratur niższego szczebla musi zgodzić się szef Krajowej Rady Prokuratury, zresztą były konkurent Seremeta do tego stanowiska.

Sam prokurator generalny nie powinien stawać się kozłem ofiarnym niezbyt udanej reformy. Mogłoby to zostać uznane jako rozmywanie wyjaśnienia takich ważnych spraw jak katastrofa smoleńska czy afera z Amber Gold. Bo przecież powołanie jego następcy zajęłoby co najmniej kilka miesięcy. A wszystko byłoby głośno komentowane przez polityków. Ludzi nie naiwnych, oczywiście.

Czytaj więcej w Money.pl
Prokurator _ na dywaniku _ u szefa PiS Jarosław Kaczyński zapowiada złożenie w prokuraturze _ pewnych wniosków _.
_ Połączyć funkcje ministra i prokuratora _ Solidarna Polska przedstawiła projekt zmian w ustawie o prokuraturze zakładający ponowne połączenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Autorka felietonu jest dziennikarką Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)