To nie pasterka, tylko Wielkanoc

Jeden z dyrektorów CIA pochwalił się, że agencja wdraża projekt gromadzenia i przetwarzania wszelkich możliwych danych, jakie wytwarza ludzkość. Podpisano już wartą 600 mln dolarów umowę z Amazonem. Do operacji ma być wprzęgnięta pamięć RAM o mocy 1 petabajta, co obrazuje skalę przedsięwzięcia. Tak dużej mocy obliczeniowej używano dotąd jedynie w symulatorach eksplozji jądrowych.

Oczywiste jest więc pytanie o celowość gigantycznego planu, sprowadzającego się faktycznie do rejestrowania wszystkiego, co powiemy przez telefon albo wystukamy na komputerowej klawiaturze. Dyrektor Hunt ma gotową odpowiedź. Chodzi o możliwość kojarzenia informacji, które pozornie pozostają bez związku, ale mogą wpływać na globalne bezpieczeństwo.

Tego rodzaju wykładania należy do sprawdzonych metod manipulowania społeczeństwami. Amerykański lingwista Noam Chomsky dawno temu zdefiniował dekalog stosowany przez polityczny establishment w celu mamienia opinii publicznej. Drugie przykazanie mówi, że należy stworzyć problem i od razu zaproponować jego rozwiązanie. Klasycznym przykładem może być bajka o arsenałach broni chemicznej w Iraku, uzasadniająca zbrojną interwencję USA w Bagdadzie.

Na pytanie o ochronę prywatności obywateli, dyrektor CIA odpowiada z rozbrajającym cynizmem: technologie rozwijają się szybciej niż jakiekolwiek prawo.

Z podobnego założenia wychodzą zapewne posłowie Platformy Obywatelskiej, przygotowując projekt zmian w ustawie energetycznej. Do 2020 r. 80 proc. odbiorców ma być wyposażonych w liczniki zdalnego odczytu, pozwalające gromadzić on line informacje o zużyciu prądu. Kontrowersyjny pomysł próbowało przeforsować wcześniej Ministerstwo Gospodarki, ale wycofało się pod wpływem krytycznych komentarzy o zamaskowanej próbie wdrożenia systemu inwigilacji.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/208/125136.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/komentarze/artykul/palikot;wyznacza;miare;kultury;i;sztuki,238,0,1274862.html) *Palikot wyznacza miarę kultury i sztuki * Jan Płaskoń pisze o konklawe, które przejdzie do historii polskiej sztuki.

Specjaliści twierdzą bowiem, że to nic innego jak monitoring zachowań społecznych, pozwalający przetwarzać i gromadzić dane na temat prywatnego życia Polaków. Jeśli u kogoś gwałtownie wrośnie zużycie energii, centrala otrzyma natychmiastowy sygnał, że człowiek coś kombinuje. Nie trzeba dodawać, że zdalny licznik może przesyłać nie tylko informacje o kilowatach. Wystarczy doposażyć go w mini kamerkę z mikrofonikiem. Mając oczywiście na względzie bezpieczeństwo państwa, które – jak podkreśla dyrektor CIA – jest ponad wszystkim.

Podejrzliwość wobec inicjatorów nowelizacji przepisów energetycznych może się wydawać nadmiernie przesadzona. Trudno jednak odmówić racji przekonaniom, że każda władza, niezależnie od politycznej proweniencji, uwielbia panować nad jednostkami. Tylko taką potrzebą można wytłumaczyć zachowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz, która wystąpiła do prokuratury o podjęcie środków prawnych wobec jakiegoś społecznego działacza, ponieważ napisał on na blogu, że prezydent Warszawy przyśniła mu się z obciętą głową.

O snach więc lepiej też głośno nie rozpowiadać.

A święta niech będą naprawdę gorące, przynajmniej we wnętrzach I ani troszkę wybuchowe. Nie ma w tym żadnej ukrytej treści, o czym informuję na wypadek, gdyby analitycy CIA poszli w skojarzenia. Chodzi mi tylko o to, że skoro niektórzy chcą w Wielkanoc lepić bałwany i szusować na nartach, to mogą też odpalić race. Jak na sylwestra.