Rozbił się prywatny samolot na Bałtyku. Szwedzka Administracja Morska: nie ma nadziei, aby ktoś przeżył
Cessna 551 o rej. OE-FGR z czterema osobami na pokładzie rozbiła się w niedzielę 4 września po południu w Zatoce Ryskiej. - Nie ma nadziei, aby ktoś przeżył w wypadku prywatnego samolotu na Bałtyku - przyznał Johan Ahlin ze Szwedzkiej Administracji Morskiej.
Straż Przybrzeżna znalazła fragmenty samolotu oraz plamy ropy - informowało wcześniej centrum ratownictwa Szwedzkiej Administracji Morskiej. Niedaleko tego miejsca znajduje się prom pasażerski Stena Line, który zmierzał z łotewskiego Ventspils do Szwecji. Statek ten jest gotowy do włączenia się do akcji ratowniczej.
Rozbity samolot pasażerski
Gazeta "Dagens Nyheter" podaje, że lecący z Hiszpanii samolot miał wylądować w Kolonii w północnych Niemczech, ale nieoczekiwanie kontynuował lot na dużej wysokości nad Bałtykiem. Interweniować musiały niemieckie i duńskie myśliwce, których piloci nie zaobserwowali nikogo w kokpicie Cessny. Samolot nie reagował też na próby kontaktu radiowego.
Źródła łotewskie podają, że samolot był zarejestrowany w Austrii. "Bild" podał, że na pokładzie oprócz pilota była kobieta, mężczyzna oraz dziecko. Niemiecki dziennik poinformował, że w trakcie lotu nastąpił problem z ciśnieniem w kokpicie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Inflacja 21 procent?
Łotewski portal Delfi z kolei podał, że pilot zgłosił problem z ciśnieniem tuż po starcie. Kontakt z nim stracono po opuszczeniu przez samolot przestrzeni nad Półwyspem Iberyjskim.
Akcja ratownicza
Szwedzka Administracja Morska podjęła działania ratownicze, gdy tylko samolot przeleciał w pobliżu Gotlandii, a następnie skierował się w kierunku Łotwy. Nie podano jednak, w wodach terytorialnych którego kraju doszło do wypadku - zaznacza Delfi.