Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Klucz do reformy Niemiec

0
Podziel się:

Z taką postawą Niemcy będą oczywiście trwać w zerowym wzroście gospodarczym i w stagnacji - o obecnej sytuacji Niemiec mówi Grzegorz Kostrzewa-Zorbas gość "EKG" programu gospodarczego radia Tok Fm.

Z taką postawą Niemcy będą oczywiście trwać w zerowym wzroście gospodarczym i w stagnacji – o obecnej sytuacji Niemiec mówi Grzegorz Kostrzewa-Zorbas gość „EKG”, programu gospodarczego radia Tok Fm.

Marek Tejchman:Końcem kryzysu w Niemczech jest decyzja o zawarciu koalicji?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Początek raczej. Powiedzmy kolejna odsłona dramatu. Większość Niemców, ani niemieckich polityków, ani niemieckich ekspertów, ani opinii publicznej wyborców nie traktuje obecnych wyborów i tworzenia rządu jako rozstrzygnięcia, to jest raczej etap, coś w rodzaju, w cudzysłowie pierwszej rundy wyborów parlamentarnych, a druga będzie na przykład za dwa lata, albo szybciej, ponieważ żadna z wielkich partii nie będzie mogła realizować swojego programu, będzie raczej blokować drugą, punktować jej słabości, starać się zebrać samemu jak najwięcej plusów, doprowadzić do przesilenia i do przedterminowych wyborów w momencie dla siebie korzystnym i wtedy dopiero dokończyć cały ten dramat, wtedy powstałby rząd na poważnie oparty o większość wyraźną w niemieckim parlamencie, z jednej strony albo z drugiej.
Marek Tejchman:Przywołuje się przykład wielkiej koalicji z lat sześćdziesiątych, która, są różne oceny, załatwiła wiele spraw albo przygotowała grunt pod koalicje SPD FDP, przygotował grunt pod rewoltę społeczną. Czy takie analogie i oceny są słuszne?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Sądzę że tak, bo z wielkiej koalicji wynika zastój programowy. Gdy ognień i woda próbują się połączyć to wychodzą z tego ciepłe kluchy i takie były rządy wielkiej koalicji z lat sześćdziesiątych. Przy czym wówczas politycy mieli większą motywację, żeby przynajmniej zachowywać pozory jedności, bo trwała zimna wojna, bo Niemcy Zachodnie, Republika Federalna były krajem frontowym. Teraz nic podobnego nie ma, teraz politycy czy to w Niemczech czy to w Polsce, wszędzie mogą sobie pozwolić na znacznie więcej błędów, na znacznie więcej ryzyka, nie grozi żadna katastrofa na przykład inwazji Układu Warszawskiego, czy przegranej w wyścigu cywilizacyjnym z komunizmem. Alternatywy poważnej nie ma, zatem w rozmowach koalicyjnych w Niemczech, dotąd nie doszło do zgody na żaden poważny punkt programowy żadnej strony i przeważająca opinia komentatorów jest taka, że to będą rządy najmniejszego wspólnego mianownika.
Marek Tejchman: Jaki to jest mianownik?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: To jest to co było dotąd. Przy czym w wielu dziedzinach Niemcy uważają swój system za najlepszy na świecie. Ja miałem takie wstrząsające osobiste przeżycie z pół roku temu. Delegacja Chrześcijańskich Demokratów, a właściwie CSU bawarskiej głównie była w Warszawie i między innymi konferencja dotyczyła modernizacji Europy, strategii lizbońskiej jak dogonić Amerykę, jak stworzyć społeczeństwo i gospodarkę oparte na wiedzy i mówiłem o głębokiej potrzebie reformy edukacji, zwłaszcza wyższej, upodobnienia jej na kontynencie europejskim do modelu anglosaskiego, zwłaszcza amerykańskiego, który wygrywa w świecie, na co usłyszałem bardzo poważną, namaszczoną deklarację pani będącej wysokim urzędnikiem Bawarskiego Ministerstwa Edukacji: niemiecki system jest najlepszy na świecie, jest powszechnie ceniony i nie wymaga żadnych zmian. I z taką postawą Niemcy będą oczywiście trwać w zerowym wzroście gospodarczym i w stagnacji, w 12% bezrobociu i tak to może trwać pokoleniami.
Marek Tejchman: Naprawdę sądzi Pan, że Niemcy nie dojrzeli do wielkich reform?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Na razie się na nie nie zdobyli, i gdy próby reform różnych, ale zmierzających w tym samym kierunku, to znaczy liberalizacji gospodarki i modernizacji społeczeństwa, zostały poddane pod głosowanie, to żadna nie wygrała w ostatnich wyborach do Bundestagu, dlatego uważam je za pierwszą rundę tylko.
Marek Tejchman: A CDU proponował głębokie, liberalne reformy, nie bało się tych propozycji, które się czasem przewijały?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: CDU proponowała ten sam kierunek co Socjaldemokracja. To nie jest tak, że w Niemczech istnieją fundamentalne różnice między Socjaldemokracją, a Chrześcijańską Demokracją. Nie. Postawy, ich ideologie, programy mieszczą się w ramach wąskiego spektrum niemieckiego, szerzej kontynentalnego, europejskiego, modelu państwa opiekuńczego będącego odpowiedzialnym za gospodarkę, państwa głęboko zaangażowanego w gospodarkę, chroniącego także instytucjonalną rolę związków zawodowych, takiego już prawie nie ma nigdzie indziej w świecie. Tu owszem Chadecja odeszła najdalej od tego modelu, proponując w swoim programie wyborczym zmniejszenie roli związków zawodowych w negocjowaniu płac, w różnych gałęziach, branżach gospodarki i to było najśmielsze ze wszystkich punktów, już odrzuconych w rozmowach koalicyjnych, i takiej reformy nie będzie. Zatem w punkcie wyjścia różnice były nieduże, teraz one są redukowane do zera. Może jeszcze uda się przygotować coś więcej w trakcie rozmów w jakiś
kolejnych dziedzinach. Te rozmowy koalicyjnie o programie dopiero się zaczęły, one się nie skończyły, nie ma nowego rządu w Niemczech, uzgodniono tylko kto będzie kanclerzem i że będzie w radzie ministrów po równej liczbie polityków obu partii koalicyjnych. I uzgodniono nieformalnie czego nie będzie, jakich radykalnych, jak na Niemcy, pozycji programowych żadnej ze strony nie będzie. Została reszta, teren do osiągania postępu został bardzo ograniczony.
Marek Tejchman: Czy myśli Pan, że jest realną perspektywą odejście od strefy euro, aby bardziej elastycznie prowadzić prowadzić politykę monetarną w Niemczech?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas; Myślę że nie. Niemcy mają duży wpływ na Europejski Bank Centralny, największy wpływ. Niemcy mają bardzo długą tradycję sprzyjania wspólnej europejskiej walucie, a krytykowanie euro i porównywanie ze wspaniałą marką niemiecką to są raczej sentymenty i nostalgia starszych Niemców bez żadnej motywacji, bez uzasadnienia ekonomicznego. A przy tym polityka Europejskiego Banku Centralnego nie jest bardzo restrykcyjna, jest niewiele pola do postępu, obniżenie stóp procentowych do amerykańskiego poziomu powiedzmy, to byłby za słaby impuls, o jeden punkt, o dwa punkty procentowe, a nie o piętnaście jak się zdarza w krajach przechodzących dynamiczne przemiany, jak Polska do niedawna. Taki impuls byłby za słaby. Niemcy potrzebują przemiany kulturowej, tutaj drobne manipulacje, bo większe są niemożliwe, ze stopami procentowymi i innymi narzędziami polityki ekonomicznej, monetarnej czy fiskalnej to jest za mało. Tam potrzebny jest wstrząs kulturowy, zmiana mentalności na wzór amerykański
zwłaszcza. To wymaga pokoleń. To wymaga zastąpienia elity przez młodszą, ale to wymaga najpierw innego systemu edukacyjnego. Kluczem do długoterminowych zmian zawsze jest system edukacyjny. Takie będą Rzeczypospolite jakie młodzieży chowanie, tak powiedział ktoś w złotym wieku polskim. Rozumiejąc to dobrze, ówczesna polska elita była wykształcona na najlepszych uniwersytetach jakie istniały w kręgu cywilizacji zachodniej i tego w Niemczech nie ma. Tam jest ostry spór, jeden z najostrzejszych, ale mniej widoczny dzisiaj w mediach, gospodarka teraz dominuje czy sprawy imigracji, spór o wyższą edukację właśnie. Jak już mówiłem na tym przykładzie bawarskim, niemieckie uczelnie we wszystkich landach są staroświeckie, bardzo mało wymagają od studentów, istnieje kultura wiecznego studenta jaką w Polsce można pamiętać tylko z czasów najgłębszego upadku i rozpadu PRL. Niemiecka młodzież na przykład studiuje dziesięć lat, przerzucając się z kierunku studiów na kierunek studiów, gromadząc chaotycznie trochę edukacji na
rozliczne tematy i nic co się nadaje do poważnego zawodowego wykorzystania. Procent młodzieży idącej na wyższe studia jest niski, wciąż w wysokiej cenie jest wykształcenie średnie zawodowe. Teraz w Niemczech procent młodzieży idącej na studia jest niższy niż w Polsce, znacznie niższy niż w Stanach Zjednoczonych, niż w Japonii i w podobnych krajach, które są najnowocześniejsze w świecie i są bardzo ostre protesty przeciwko liberalizacji, wprowadzeniu konkurencji, a zwłaszcza prywatyzacji systemu edukacyjnego, wprowadzenia odpłatności na przykład za studia. To wszystko jest traktowane jako zamachy na kulturę niemiecką, wyższą, doskonalszą od reszty świata, a tak myślą ludzie w średnim wieku i starsi zwłaszcza. Jeżeli tu nie dojdzie do przełomu, przyznania przed samymi sobą, że ich system edukacyjny nie jest najdoskonalszy na świecie i wymaga głębokiej zmiany na wzór zwłaszcza amerykański, to wtedy też przemiana kulturowa, pokoleniowa nie nastąpi.
Marek Tejchman: Czyli klucz do Niemiec w niemieckich głowach?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Jak zawsze. Klucz do losów człowieka jest zawsze w głowie człowieka.

Rozmawiał Marek Tejchman

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)