Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Teściowa Katarzyny W.: sądziłam, że oddała komuś dziecko

0
Podziel się:

Beata C. przypuszczała, że jej synowa oddała komuś Madzię, aby zrobić na złość mężowi.

Teściowa Katarzyny W.: sądziłam, że oddała komuś dziecko
(AGENCJA SE/EAST NEWS)

Przypuszczałam, że oddała komuś Madzię, aby zrobić na złość mężowi - zeznała dziś przed sądem teściowa Katarzyny W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki. Teściowie po zachowaniu W. zorientowali się, że do żadnego porwania nie doszło.

Według niej Katarzyna W. początkowo sprawiała wrażenie roztrzęsionej, w kolejnych dniach była już nadzwyczaj opanowana. Beata C. sądziła, że przeżywa tragedię, tłumiąc w sobie emocje. Kiedy w poszukiwania dziecka włączył się Krzysztof Rutkowski, padł pomysł przebadania rodziców Magdy wariografem. Chodziło o to, by odsunąć od nich podejrzenia i przeciąć pojawiające się w internecie komentarze, w których sugerowano, że mają z tym coś wspólnego - wyjaśniła Beata C.

Beata C. była pierwszym świadkiem zeznającym na środowej rozprawie. Jej przesłuchanie trwało ponad trzy godziny. Opowiadała o szoku z 24 stycznia ub. roku, kiedy Katarzyna poinformowała o rzekomym uprowadzeniu Magdy. Rodzina powiadomiła wtedy od razu policję i media, obawiając się, że dziecko może zostać wywiezione za granicę. Na ulicach rozwieszano plakaty z wizerunkiem dziecka, robiła to także Katarzyna - zeznała babcia Magdy.

Katarzyna W., która wcześniej przystała na test wariograficzny, tuż przed nim sprawiała wrażenie roztrzęsionej. Współpracownicy Rutkowskiego uznali, że badanie jej w takim stanie nie ma sensu. Beatę C. zastanowiło jednak, że Katarzyna W. mówiła całkiem spokojnie i nie miała problemu z posłodzeniem herbaty, ręka jej nie drżała. Jak dodała, to wtedy nabrała podejrzeń, że Katarzyna wie, co stało się z dzieckiem.

_ Przypuszczałam, że Kasia dała komuś Madzię, żeby zrobić na złość Bartkowi, żeby ukarać go za coś, bo nieraz tak się zachowywała _ - zeznała Beata C. _ Wtedy domyśliłem się, że coś wie _ - potwierdził przed sądem Sławomir, mąż Beaty C.

Wątpliwości dziadków Magdy podzielał Rutkowski. Niedługo później Katarzyna W. przyznała, że nie było żadnego porwania. Powiedziała Rutkowskiemu, że dziecko wypadło jej z rąk i zmarło. Prokuratura, opierając się na wynikach sekcji zwłok, zarzuciła wtedy Katarzynie W. nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Kobieta została aresztowana, a później, po zażaleniu obrony - zwolniona.

Beata C. wspomina dziś, że po wyjściu z aresztu Katarzyna nie zachowywała się jak matka, która straciła dziecko. Była wręcz radosna. Teściowa sądziła, że jej nastrój się poprawił, bo po prostu zrzuciła z siebie ciężar, opowiadając prawdę o śmierci dziecka. Według teściowej Katarzyna W. nie zdradzała też żadnych emocji, gdy pakowała rzeczy nieżyjącego dziecka. _ Pomyślałam wtedy, że jest bardzo twarda, bo mnie to sprawiało ból _ - zeznała.

Beata C. przyznała, że z synową łączyły ją trudne relacje, nigdy wielu rzeczy nie powiedziały sobie wprost. Po jednej ze scysji Katarzyna opuściła dom na dwa tygodnie, zostawiając dziecko. _ Została przyjęta jak córka, a nie synowa. Chciałam być dla niej przyjaciółką, a nie teściową, tyle że Kasia tego nie potrzebowała _ - powiedziała Beata C.

Sławomir C., pytany o relacje z synową, odpowiedział, że _ nie wchodzili sobie w drogę _. Tolerowaliśmy się, nie robiliśmy sobie na złość, życzliwie podchodziliśmy do siebie, ale nie było między nami przyjaźni" - opisywał. Sławomir C. zeznał też, że stara się nie rozmawiać na temat nieżyjącej wnuczki. _ Kiedy pada słowo +Madzia+, zmieniam temat albo wychodzę _ - powiedział.

Kolejnym świadkiem była Małgorzata G., która z Katarzyną W. spędziła tydzień w celi katowickiego aresztu. Mama Magdy miała opowiadać współosadzonym, że dziecko wypadło jej z rąk. Z relacji świadka wynika, że W., zamiast rozpaczać po stracie dziecka, bardziej tęskniła za mężem. Współosadzona powiedziała też, że Katarzyna W. ze spokojem oglądała w celi telewizyjne doniesienia na temat śmierci córki. _ O, już nie jestem pierwsza _ - miała powiedzieć, oglądając jeden z serwisów informacyjnych.

Podczas rozprawy zeznawali też dwaj policjanci, którzy zostali wezwani w miejsce rzekomego porwania Magdy i jako pierwsi rozmawiali z Katarzyną W. Mówiła, że została uderzona w tył głowy, a gdy się ocknęła, dziecka nie było już w wózku; podawała rysopis sprawcy - zeznali.

Na kolejnych dwóch rozprawach - 12 i 17 czerwca - sąd będzie przesłuchiwał biegłych lekarzy, którzy sporządzali opinie, dotyczące przyczyn śmierci Magdy. Zarówno obrona, jak i prokuratura, podkreślaja, że ma to kluczowe znaczenie dla sprawy.

Po rozprawie dziennikarze pytali obrońcę oskarżonej Arkadiusza Ludwiczka, dlaczego zadawał świadkom tak szczegółowe pytania dotyczące m.in. rzekomego porwania Magdy, czyli w sprawie, która nie budzi większych wątpliwości. Mecenas odpowiedział, że jego pytania miały na celu dowieść, iż Katarzyna W. nie złożyła zawiadomienia o porwaniu dziecka. To jeden ze stawianych jej zarzutów.

_ Trudno powiedzieć, do czego zmierza linia obrony, idzie ona tak szeroką ławą, że naprawdę trudno wyczuć _ - skomentował prokurator Zbigniew Grześkowiak.

Zdaniem prokuratury Katarzyna W. udusiła swe dziecko, a plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała rzucić dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to, niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.

Czytaj więcej w Money.pl
Sfałszowali wywiad? _ To moje słowa _ Jedna z egipskich gazet opublikowała wywiad z obalonym prezydentem Hosnim Mubarakiem. Jednak adwokat Mubaraka zaprzeczył, by rozmowa w ogóle miała miejsce.
Silvio Berlusconi trafi tym razem do więzienia? Wcześniej politycy centrolewicy i centroprawicy zapewnili, że sądowe problemy Berlusconiego nie będą miały wpływu na przyszłość rządu Letty.
Co zezna mąż matki Madzi? Chce mówić Mąż Katarzyny W., któremu jako bliskiemu oskarżonej przysługiwało prawo do odmowy zeznań, oświadczył przed sądem, że chce zostać przesłuchany.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)