Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Trotyl w Smoleńsku? Cezary Gmyz broni swojej publikacji

0
Podziel się:

Rosjanie wiedzieli o obecności materiałów wybuchowych we wraku tupolewa - twierdzi autor artykułu.

Trotyl w Smoleńsku? Cezary Gmyz broni swojej publikacji
(prezydent.pl/GFDL)

Rosjanie wiedzieli o obecności materiałów wybuchowych we wraku tupolewa - twierdzi Cezary Gmyz. Autor artykułu w _ Rzeczpospolitej _, który spowodował poważne poruszenie na scenie politycznej powiedział w radiowej Jedynce, że gdyby dziś pisał ten artykuł byłby on bogatszy o dodatkowe informacje.

Wyjaśnił, że rozmawiał po publikacji z paroma osobami , które uszczegółowiły pewne rzeczy między innymi o to jaki sprzęt był używany w Smoleńsku do poszukiwań śladów materiałów wybuchowych oraz okoliczności, które towarzyszyły wizycie polskich prokuratorów.

- _ Jedną z tych okoliczności jest to, że Rosjanie znają wyniki badań przesiewowych, o których pisałem. Wiedzą po prostu, że urządzenia, których użyto zareagowały tak, jak się reaguje na materiały wybuchowe _ - stwierdził Cezary Gmyz.

Dziennikarz potwierdził, że decyzja o napisaniu artykułu zapadła po rozmowie Redaktora Naczelnego gazety z Prokuratorem Generalnym. - _ Redaktor naczelny początkowo podchodził sceptycznie do informacji, które przynosiłem i zdecydowaliśmy się na rzecz, która jest rzadko spotykana. Właściwie chyba pierwszy raz doszło do tego, że redaktor naczelny jedzie do Prokuratora Generalnego, żeby sprawdzić, czy informacje, które przyniósł mu dziennikarz są prawdziwe. I rzeczywiście tak było, że dopiero po spotkaniu Tomasza Wróblewskiego z Prokuratorem Generalnym zapadła decyzja o puszczeniu tego tekstu szybko _ - poinformował autor artykułu.

POSŁUCHAJ WYPOWIEDZI CEZAREGO GMYZA:

Wczoraj Rada Nadzorcza _ Rzeczpospolitej _ uznała, że tekst _ Trotyl na wraku tupolewa _ był nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Chce odwołania redaktora naczelnego _ Rzeczpospolitej _ Tomasza Wróblewskiego, jego zastępcy Bartosza Marczuka oraz szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego. Autor tekstu Cezary Gmyz został dyscyplinarnie zwolniony.

Zaraz po publikacji artykułu Gmyza, w zeszłym tygodniu, prokuratura wojskowa zaprzeczyła rewelacjom gazety. Według niej, nie można na podstawie wyników wstępnych badań wnioskować o wystąpieniu śladów materiałów wybuchowych, a publikacja _ Rzeczpospolitej _ zawiera wiele nieprawdziwych lub nieprecyzyjnych informacji. Zdaniem prokuratury rozstrzygające w tej kwestii będą wyniki badań laboratoryjnych.

Gazeta wydała następnie oświadczenie, w którym przyznała się, że pomyliła się pisząc o trotylu i nitroglicerynie. Zauważyła jednocześnie, że nie można wykluczyć obecności materiałów wybuchowych na pokładzie z uwagi na obecność _ wysokoenergetycznych zjonizowanych składników _. Cezary Gmyz utrzymuje, że jego tekst jest rzetelnie udokumentowany i odrzuca krytykę.
W środę do dyspozycji rady nadzorczej oddał się Tomasz Wróblewski. Następnie Rada Nadzorcza i właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz zapowiedzieli powołanie komisji do zbadania okoliczności publikacji Cezarego Gmyza.

Czytaj więcej w Money.pl
Kaczyński broni dziennikarzy i mówi o zamachu _ Takiego działania właściciela gazety nie można potraktować inaczej niż jak zamachu na wolność słowa _ - twierdzi lider PiS.
"Zwolnienia w Rzeczpospolitej to zemsta" Rada Nadzorcza dziennika chce też odwołania redaktora naczelnego gazety Tomasza Wróblewskiego.
Seremet mówi, co ze śladami ze Smoleńska Prokurator generalny ujawnia kulisy, powstania informacji o trotylu i nitroglicerynie w Tupolewie.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)