Przed wzmożoną aktywnością oszustów ostrzega policja i nadzór bankowy. Doniesienia o oszustwach nie powodują jednak odpływu od bitcoina. Jest wręcz odwrotnie, jego notowania od początku pandemii stale rosną.
Cena, jak odnotowuje "Puls Biznesu" przebiła już 17 tys. dol i tylko patrzeć a dotrze do 20 tys. dol. Ostatnio tak droga i popularna była ta waluta w 2017 r. Dużą ilość transakcji wykorzystują jednak złodzieje.
Na co powinniśmy uważać? Ku przestrodze "PB" przedstawił historię swojej czytelniczki. Wszystko zaczęło się od telefonu konsultanta, który przedstawia się jako pracownik firmy Blockchain. Problem w tym, ze pod podobnym szyldem działa teraz wiele firm związanych z kryptowalutami.
Dość szybko ów konsultant informuje rozmówcę, że na koncie nieszczęśnika, do którego dzwoni, są kryptowaluty. Potem proponuje pomoc w wymianie ich na złote. Jednak żeby to zrobić, musi uzyskać dostęp do komputera za pośrednictwem aplikacji AnyDesk.
By było mu łatwiej przekonać oszukiwanego, dodaje informacje, że tego wymaga KNF, co jest oczywistą nieprawdą. Na deser rzuca też pokaźną sumą, która kończy wabić ofiarę. Potem oczywiście wyciąga z komputera wszelkie potrzebne informacje i znika.
Służby i policja ostrzega przed takimi złudnymi wizjami szybkiego wzbogacenia się. Co podkreślają mundurowi, oszuści polubili w ostatnim czasie bitcoina, bo jego wartość rośnie i łatwiej im skusić naiwnych.
Jak informuje "PB", takich historii jest naprawdę sporo w ostatnim czasie. W czwartek policja poinformowała na stronie internetowej o mieszkańcu powiatu świebodzińskiego, który chcąc zarobić na bitcoinie, stracił prawie 70 tys. zł. On też udostępnił pulpit, a przestępca na jego dane wyłudził potem kredyt.