Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Konsekwencje gospodarcze konfliktu Polska - Europa? "Niemalże nie widzę"

37
Podziel się:

Nie dostrzegam napięć, które prowadziłyby do jakichś bezpośrednich, zasadniczych trudności dla polskiej gospodarki - zapewnia wicepremier Mateusz Morawiecki, pytany o konsekwencje sporu na linii Polska - "stara Europa".

Patrząc na chłodno, ja tutaj napięć, które prowadziłyby do jakichś bezpośrednich trudności, nie dostrzegam - zapewnia wicepremier.
Patrząc na chłodno, ja tutaj napięć, które prowadziłyby do jakichś bezpośrednich trudności, nie dostrzegam - zapewnia wicepremier. (PAP/Lech Muszyński)

Morawiecki był o to pytany na poniedziałkowej konferencji prasowej na terenie przejścia granicznego Świecko-Frankfurt.

- Konsekwencji gospodarczych niemalże nie widzę, współpraca bardzo dobrze się rozwija, między innymi współpraca inwestycyjna. Przychodzi do nas coraz więcej inwestorów, również z krajów UE - powiedział Morawiecki. Jak mówił, z punktu widzenia ministerstwa finansów, na każdej Radzie do Spraw Gospodarczych i Finansowych (tzw. ECOFIN) współpraca układa się bardzo dobrze. Trwają m. in. dyskusje o rajach podatkowych, o wspólnej bazie opodatkowania kredytów korporacyjnych i przepisach VAT.

- Patrząc na chłodno, ja tutaj napięć, które prowadziłyby do jakichś bezpośrednich, zasadniczych trudności, nie dostrzegam - powiedział wicepremier.

"Pewien problem"

Morawiecki przyznał jednocześnie, że mamy "pewien problem" z dyrektywą o pracownikach delegowanych. - Uważamy, że swobody ujęte w traktatach rzymskich powinny być realizowane bez takich wyjątków i bez naciągania co do zastosowania poszczególnych przepisów. Jednak legislacja nie jest jeszcze zamknięta, dyskutujemy o niej jeszcze w Brukseli - zaznaczył Morawiecki.

W ubiegłym roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny.

Propozycji KE przeciwnych jest kilkanaście państw członkowskich, w tym m.in. Węgry, Słowacja, Czechy, Portugalia, Hiszpania i Polska. Ministrowie pracy krajów UE mają się zająć nowelizacją dyrektywy na spotkaniu 23 października w Luksemburgu.

Zobacz także: Morawiecki dla money.pl o PKB: jesteśmy po bezpiecznej stronie mocy i tęczy

Premier Beata Szydło oświadczyła w czwartek, że Polska nie zmieni swojego stanowiska w sprawie pracowników delegowanych.

W piątek prezydent Francji Emmanuel Macron nazwał tę odmowę "błędem". Jego zdaniem obecny stan rzeczy prowadzi do "dumpingu socjalnego i niesprawiedliwej konkurencji".

Po czyjej stronie stoi rząd

Dziennikarze dopytywali Morawieckiego, czy jego zdaniem stanowisko polskiego rządu ws. pracowników delegowanych jest właściwe, bo "w tej chwili rząd stoi po stronie pracodawców, a nie pracowników, którzy zyskaliby na zmianie". - Polski rząd stoi po stronie ludzi, stoi po stronie pracodawców i po stronie pracowników. Sztuka polega na tym, by wypośrodkować cele między pracownikami i pracodawcami - powiedział Morawiecki. Wyraził nadzieję, że taki "złoty środek" zostanie wypracowany.

- Rzeczywiście pod Paryżem, Brukselą, Amsterdamem, pełno jest parkingów z polskimi kierowcami. Ale ja przypomnę tylko naszym przyjaciołom Francuzom, czy innym, którzy proponują zmianę w tej dyrektywie, że na ulicach polskich miast jest wiele francuskich banków czy sklepów wielkopowierzchniowych. I my nie stosujemy żadnych restrykcji - podkreślił Morawiecki.

- Prezydent Macron i niektórzy inni nazywają to społecznym dumpingiem. To nie jest społeczny dumping, to jest swoboda przepływu usług, którą my mamy zagwarantowaną w traktacie akcesyjnym i będziemy oczywiście w Brukseli na forum KE, ale też PE i Rady Europejskiej, walczyć o tę swobodę - zadeklarował wicepremier.

Zaznaczył, że jeśli nazywa się sprawę polskich pracowników delegowanych "dumpingiem społecznym", to tym samym "zdominowanie wielu polskich branż jest dumpingiem korporacyjnym, albo wręcz dumpingiem podatkowym". - Bo jeżeli ktoś rozlicza się podatkowo we Francji, a poprzez mechanizm cen transferowych ucieka do Francji z tymi podatkami, to można to chyba nazwać dumpingiem korporacyjnym albo podatkowym - ocenił Morawiecki.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(37)
Inż.7805
7 lat temu
Pisowski bełkot tak samo bredzi jak cały pis.....propaganda Gierkowska
Nicram
7 lat temu
Morawiecki - mądry facet.
Przyszłość ku...
7 lat temu
Ta ekipa za dużo patrzy w stecz aby mogła przewidzieć przyszłość.
MN4
7 lat temu
Mateusz, z Chinami też wszyscy robią interesy, ale o Tiananmen PAMIĘTAMY. Porozmawiaj z ojcem on ci to wyjaśni.
nerw
7 lat temu
Jak ktos jest slepy , to trudno aby dojrzał.
...
Następna strona