Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Knitter
|

Knitter: Przyszłość złotego nie leży w naszych rękach

0
Podziel się:

Złoty w ciągu ostatnich miesięcy znacznie się umocnił, choć przyszłość jego nie leży bynajmniej w naszych rękach.

Knitter: Przyszłość złotego nie leży w naszych rękach

Złoty w ciągu ostatnich miesięcy znacznie się umocnił. Jednak jego przyszłość nie leży w naszych rękach.

To, że z naszą walutą można zrobić prawie_ _wszystko, przekonaliśmy się już kilka razy. Czasami jest to zjawisko bardzo bolesne. Od lipca 2008 roku do lutego 2009 roku dolar zdrożał o około 75 procent, a euro o ponad 40 procent.

Szybko okazało się, że nie jest to wina naszej gospodarki, a wielkich banków o zasięgu globalnym. W mediach pojawiły się nazwy takich instytucji jak JP Morgan, Goldman Sachs czy BNP Paribas, które ponoć miały zarobić miliony dolarów dokonując spekulacji na złotym. Przy okazji warto dodać, że tylko te trzy banki zarobiły w I kwartale tego roku łącznie około 5,6 mld dolarów. To prawie tyle, ile miał wynieść początkowo nasz deficyt budżetowy w tym roku.

Wolny rynek powoduje, że jak jedni zarabiają, to inni tracą. Nikogo, więc nie dziwi chwilowy spadek euro czy dolara. Jednak sęk w tym, że w krótkim terminie tak gwałtowne osłabienie złotego oznaczało jednocześnie poważne problemy dla tysięcy polskich firm, niektórych banków krajowych jak i setki tysięcy posiadaczy kredytów hipotecznych w obcych walutach. W ten sposób osłabiający się złoty stał się problem całego narodu.

Nie podoba mi się, że niektóre wielkie banki i fundusze mogą robić z nami i wbrew nam co chcą. A gdyby tak przyszłość należał do złotego? Czy można wyobrazić sobie następujący scenariusz:

Na biurku prezesa PKO BP zadzwonił telefon. Po drugiej stronie kabla słychać głos premiera, który chce otrzymać szczegółowe wyjaśnienia dotyczące sprzedaży przez bank kilku miliardów dolarów, co spowodowało spadek jego wartości o 30 procent do wszystkich głównych walut. W drodze do Warszawy jest już nie tylko prezydent USA, ale również prezydent Rosji i władze Chin. Wszystkim zależy bowiem na jak najsilniejszym dolarze. Jadą prosić premiera, aby wywarł wpływ na szefa PKO.

Prezes PKO natomiast tłumaczy premierowi, że zasoby banku są bardzo duże i planowane są dalsze sprzedaże dolara z zyskiem dla instytucji i jego klientów. Podobne działania podejmuje BGK, ale o tym premier doskonale wie.

Niestety nie wiadomo jeszcze jak wielkie są z kolei rezerwy SKOK-ów, które nie podlegają bezpośrednio nadzorowi KNF. Wiadomo jednak, że również dokonują szeregu operacji walutowych. Z kolei banki spółdzielcze zasypywane są przez rolników _ zaskórniakami _. W ten sposób w słoikach, skarpetach czy świnkach skarbonkach schowanych jest jeszcze kilkanaście miliardów dolarów, które banki w najbliższym czasie wymienią na złote.

Premier nie ma jednak wątpliwości jakie korzyści ze słabego dolara mają Polacy. Tańsze kredyty w tej walucie, tanie paliwo, gaz, a nawet złoto. Firmy importujące i szyjące w Chinach również zacierają ręce. Tanie samochody, elektronika, innowacyjna technologia i leki. Inflacja pod kontrolą, a naród jest zadowolony. Jak dobrze, że Polska jest centrum finansowym świata. Z podjętymi tutaj decyzjami muszą liczyć się wszystkie kraje na świecie.

Premier spokojnie czeka więc na delegacje z USA, Rosji i Chin. Ich propozycje będzie rozważał, ale nie podejmie żadnych kroków, które kolejny raz mogą sprowadzić Polskę do zaścianka Europy, gdzie każdy może zrobić ze złotym, co mu się podoba. Czy można sobie życzyć czegoś więcej?

Niestety nasze zasoby dewizowe są niewielkie i nie pozwalają na taką grę, jaką prowadzą gigantyczne zagraniczne banki. A szkoda. Złoty podąża więc tam, gdzie mu drogę wskazują wielkie instytucje finansowe. Niestety ich cele czasami mijają się z naszymi oczekiwaniami jak i z naszymi gospodarczymi fundamentami.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)