Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera wokół Volkswagena. Amerykański szef przed Kongresem, przeszukania w głównej siedzibie

0
Podziel się:

W akcji uczestniczyło trzech prokuratorów i około 50 funkcjonariuszy zajmującego się przestępczością zorganizowaną.

Afera wokół Volkswagena. Amerykański szef przed Kongresem, przeszukania w głównej siedzibie
(PAP/EPA)

W związku z aferą wokół manipulowania przez Volkswagena testami emisji spalin w silnikach Diesla przeprowadzono w czwartek rozległe rewizje w siedzibie koncernu w Wolfsburgu i w innych miejscach - poinformowała lokalna prokuratura w Brunszwiku. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych szef amerykańskiej odnogi VW Michael Horn (na zdjęciu) tłumaczył się przed Kongresem z całej afery. Przekonywał, że decyzja o manipulacji była dziełem pojedynczych osób, a nie kierownictwa firmy.

Według komunikatu prokuratury w Brunszwiku, "celem przeszukania było zabezpieczenie dokumentów i nośników danych, które w związku z wchodzącymi w grę czynami karalnymi mogą pomóc w ustaleniu dokładnego sposobu działania pracowników firmy zaangażowanych w manipulowanie pomiarami spalin samochodów dieslowskich oraz ich tożsamości".

Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury, poza biurami koncernu przeszukano także budynki prywatne i mieszkania pracowników Volkswagena w różnych miejscach kraju związkowego Dolna Saksonia. W akcji uczestniczyło trzech prokuratorów i około 50 funkcjonariuszy zajmującego się przestępczością zorganizowaną dolnosaksońskiego Krajowego Urzędu Kryminalnego (LKA). Bliższych szczegółów ze względu na dobro śledztwa nie podano.

- Będziemy ze wszystkich sił wspierać prokuraturę w ustalaniu faktycznego stanu rzeczy i osób odpowiedzialnych - powiedział agencji dpa rzecznik Volkswagena. Dodał, że celem dochodzenia jest uzyskanie "rychłego i pełnego wyjaśnienia afery, czym Volkswagen jest wysoce zainteresowany". Według rzecznika, w centrali koncernu w Wolfsburgu przekazano śledczym obszerny zbiór dokumentów.

O instalowaniu w produkowanych przez koncern Volkswagena samochodach oprogramowania ograniczającego neutralizację tlenków azotu w spalinach silników Diesla poinformowała w ubiegłym miesiącu amerykańska federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA). Ujawnienie tego faktu wywołało najpoważniejszy na przestrzeni ostatnich lat skandal w globalnej branży motoryzacyjnej, a Volkswagenowi grożą teraz w USA wielomiliardowe kary.

Oprogramowanie wyłączało system neutralizacji tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go w razie rozpoznania, że silnik poddawany jest testom. Volkswagen przyznał się, że wykorzystał takie rozwiązanie w łącznie około 11 mln samochodów, z których około 8 mln sprzedano w państwach Unii Europejskiej, w tym 2,8 mln w Niemczech.

Jak zaznaczył rzecznik koncernu, to, czy funkcjonowanie oprogramowania było faktycznie nielegalne, a jeśli tak, to w jakim stopniu, mają jeszcze wyjaśnić prowadzone obecnie w Volkswagenie i poza nim analizy. - Z prawnego punktu widzenia nie jest także jasne, czy w ogóle chodzi tu o zabronione urządzenie wyłączające w sensie norm europejskich - dodał. Do tej pory Volkswagen głosił, że w większości spośród 11 mln samochodów na całym świecie z zainstalowanym oprogramowaniem nie było ono włączone.

Szef amerykańskiego Volkswagena przed Kongresem

Występując w czwartek w Waszyngtonie przed kongresmenami szef filii Volkswagena w USA Michael Horn oświadczył, że manipulowanie pomiarami emisji spalin nie było skutkiem decyzji kierownictwa jego firmy, lecz odpowiedzialne są za to "pojedyncze osoby".

- To grupa inżynierów informatyków zainstalowała to z jakiegoś powodu - powiedział Horn, zeznając pod przysięgą przed komisją nadzoru i śledztw Izby Reprezentantów. Od roku 2009 Volkswagen wprowadzał znane pod angielską nazwą "defeat devices" (urządzenia pokonujące) modyfikacje do oprogramowania sterującego systemem neutralizowania spalin w silnikach Diesla.

Horn zaznaczył, że o stosowaniu takich praktyk dowiedział się dopiero na krótko przed spotkaniem z przedstawicielami EPA z 3 września.

W opublikowanym wcześniej oświadczeniu Horn napisał, że już wiosną 2014 roku dowiedział się o możliwym naruszaniu obowiązujących w USA przepisów w sprawie emisji spalin. Poinformowano go jednocześnie o potencjalnej groźbie nałożenia kar przez EPA. Horn zaznaczył, iż wyszedł wtedy z założenia, że inżynierowie Volkswagena pracują wraz z EPA nad rozwiązaniem problemu. Nie miał też wówczas pojęcia o stosowaniu oszukańczego oprogramowania, wyłączającego neutralizowanie spalin w trakcie normalnej eksploatacji samochodu.

Zobacz też: * *Sukces Subaru okupiony cierpieniem pracowników?

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)