Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Afera Orlenu a sukienka Moniki Lewinsky, czyli jak działają komisje

0
Podziel się:

Komisja śledcza w sprawie Orlenu może odsłonić najgłębsze mechanizmy władzy w Polsce, jeśli przesłuchania najważniejszych świadków nie zostaną utajnione pod pretekstem ochrony tajemnicy państwowej czy handlowej.

Afera Orlenu a sukienka Moniki Lewinsky, czyli jak działają komisje

Hasłem przeciwników ujawnienia prawdziwego kontekstu zatrzymania prezesa PKN Orlen, będzie wizerunek giełdowej spółki. Warto więc wiedzieć, że gdy w Waszyngtonie komisja śledcza badała aferę Enrona, jakoś nikt nie rozdzierał szat z powodu wizerunku spółki, chociaż Enron, firma znacznie większa od Orlenu, też był notowany na giełdzie. W Ameryce bowiem spółka giełdowa to spółka przejrzysta.

Niedawno padła propozycja, by obrady komisji ds. Orlenu utajnić, udostępniając opinii publicznej tylko "dorobek jej pracy". W rzeczywistości utajnić trzeba wyłącznie zeznania operacyjnych oficerów służb specjalnych, których dane osobowe, metody i cele pracy naprawdę są tajemnicą państwową.

Kolejna pułapka dotyczy Pierwszego Obywatela Rzeczypospolitej. Pamiętamy, jaki opór u większości członków komisji Rywina wzbudził pomysł przesłuchania prezydenta. Podnoszono argumenty rodem z wodewilu o prawnikach. Teraz chodzi jednak o udział głowy państwa w nieformalnych konsultacjach dotyczących obsady władz spółki, argumenty muszą więc być poważniejsze. Jakaś mądra głowa może np. zaproponować, by ze względu na powagę urzędu prezydenta, Kwaśniewskiego przesłuchać przesyłając mu pytania do jego kancelarii.
A przecież dla każdego, kto zna z Internetu stenogramy komisji Rywina i oglądał jej obrady w telewizji, nie ulega wątpliwości, że czym innym jest widzieć, jak ktoś zeznaje w obecności kamer przed posłami, a czym innym czytać tylko, co powiedział lub - co gorsza - napisał.

Wzorem dla komisji ds. Orlenu powinny być amerykańskie komisje śledcze, które nie wahały się wzywać prezydentów w sprawach na pozór tak błahych i żenujących jak sukienka Moniki Lewinsky. W przeciwnym wypadku nie dowiemy się nigdy, kto i na czyje polecenie dzwonił do Andrzeja Modrzejewskiego na kilkanaście minut przed jego zatrzymaniem przez UOP, o czym rozmawiał z prezesem Orlenu i kogo natychmiast o rezultatach tej rozmowy poinformował. Czyli kto trzyma Orlen.

Jarosław Jakimczyk
Autor jest dziennikarzem tygodnika „Wprost”

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)