Cena akcji Apple spadła o 5,1 procent po tym, jak Steve Jobs zapowiedział obniżenie ceny iPhone’a.
Telefon, którego premiera odbyła się w czerwcu, ma kosztować nie 599 a 399 dolarów. Rynek najwyraźniej odebrał zapowiedź obniżki jako oznakę kłopotów, mimo iż Jobs zapewnił, że firma zrealizuje swoje plany i do końca bieżącego miesiąca zostanie sprzedany milionowy iPhone.
Akcje Apple’a kosztowały pod koniec dnia 136,76 dol., czyli o 7,40 dolarów mniej, niż przed wystąpieniem Jobsa.
Obniżka ceny telefonu zaskoczyła analityków. Toni Sacconaghi analityk w Sanford Bernstein powiedział, iż nie spodziewał się, że cena iPhone’a spadnie tak szybko po premierze. Dodał, że wątpi, czy bez obniżki Apple byłby w stanie sprzedać milion telefonów. Analityk nie uwierzył najwyraźniej prezesowi Apple’a, który mówił, że jego firma jest już w stanie znacząco obniżyć koszty produkcji i chce zaoferować atrakcyjną cenę podczas zbliżającego się w USA okresu świątecznego. „Czas, byśmy byli tak agresywni, jak tylko się da. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy musieli czekać do przyszłorocznych świąt” – powiedział Jobs.
ZOBACZ TAKŻE:
Apple dotychczas bardzo ogólnie mówił o wynikach sprzedaży iPhone’a. Firma ma jednak bardzo ambitne plany. Do końca przyszłego roku chce sprzedać 10 milionów swoich urządzeń. Jeśli jej się to uda, zdobędzie 1 proc. światowego rynku telefonów komórkowych. Obniżka ceny ma służyć właśnie temu celowi i strategię taką chwali Gene Munster, analityk Piper Jaffray.
Konkurencja jednak nie śpi i oferuje urządzenia wyposażone w podobne funkcje, które jednak są zwykle tańsze.