Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Akcyza na e-maile i SMS-y służyć będzie permanentnej inwigilacji

0
Podziel się:

Media obiega właśnie hiobowa wieść o tym, że Parlament Europejski rozmyśla właśnie nad wprowadzeniem podatku od przesyłania elektronicznych wiadomości tekstowych – tych długich zwanych e-mailami oraz tych krótkich zwanych SMS-ami.

Akcyza na e-maile i SMS-y służyć będzie permanentnej inwigilacji

Media obiega właśnie hiobowa wieść o tym, że Parlament Europejski rozmyśla właśnie nad wprowadzeniem podatku od przesyłania elektronicznych wiadomości tekstowych – tych długich zwanych e-mailami oraz tych krótkich zwanych SMS-ami. A ponieważ nikt nie może być bezpieczny dopóki obraduje parlament, zwłaszcza ten europejski, toteż i ja drżę z niepokojem – bo pomysłów na akcyzę i obowiązkowe abonamenty to tym utalentowanym deputowanym nie brakuje.

Ta swoista akcyza ma wynieść 1,5 eurocenta od SMS-a i 0,00001 eurocenta od e-maila. Tak przynajmniej podaje prasa. O ile wysokość haraczu za SMS jest wytłumaczalna logicznie i opłacalna w zakresie ściągania, to podatek od e-maili w wysokości 1 eurocenta za 100 tys. e-maili jest dla mnie jakimś nieporozumieniem.

Przecież koszty rejestracji oraz poboru tego e-mailowego podatku wielokrotnie przewyższą przychody uzyskiwane. Jeśli np. będę musiał się rozliczyć z wysłanych rocznie e-maili - załóżmy ze wysyłam ich dziennie 100 (chociaż ile bym musiał dziennie ślęczeć aby 100 listów wysłać komputerem), to rocznie daje to liczbę 36,5 tys. listów. Czyli należy się 0,365 eurocenta. Ba, jeśli podatek byłby 100 razy większy, to nadal płaciłbym rocznie 36,5 eurocenta - a więc w granicach 2 PLN. A co, jeśli urząd skarbowy zechce sprawdzić czy nie oszukałem i nie zataiłem jakiegoś e-maila... Wówczas zapewne poprosi mnie o wykaz tychże 36,5 tys. e-maili z dokładnie określonymi odbiorcą, czasem wysłania, kontem, serwerem i nie wiem czym jeszcze. Jeśli na jednej stronie wydruku zmieści się drobnym maczkiem nawet 100 opisów tychże e-maili to potrzeba 365 stron akt, aby rozliczyć się rocznie z fiskusem.

Po co więc prawicowi (sic!) eurodeputowani zgłaszają takie dziwne propozycje i stawki - przecież nie dla pieniędzy. Nie podejrzewam też ich o głupotę. Według mnie chodzi o coś bardziej poważnego - o kontrolę przesyłu i komunikacji. Dotychczas tradycyjne usługi pocztowe i komunikacyjne były:

  • - po pierwsze w pełni możliwe co do kontroli (vide rozmowy kontrolowane)
    • - po drugie drogie, a więc używane z ograniczeniem przez użytkowników

Obecnie cena nie gra już roli i nie bardzo jest pretekst, jak to kontrolować. Stąd pomysł pseudopodatku, pod którego pretekstem można będzie prowadzić jakiś systematyczny rejestr korespondencji elektronicznej.

A na koniec refleksja natury bardziej ogólnej - ile opłat i podatków, które płacimy w dzisiejszym, absurdalnym świecie, wprowadzono dla celów czysto fiskalnych, a ile po to, by kolejne sfery naszego życia poddać skuteczniejszej kontroli? Dla naszego dobra, oczywiście.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)