Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

**Tusk kontra Kaczyński – ostra walka o każdy głos**

0
Podziel się:

Który z kandydatów na prezydenta przejmie głosy Leppera, a który Borowskiego? Czy kluczem do zwycięstw w drugiej turze wyborów będzie pozyskanie lewicowego elektoratu? Co mogą przez dwa tygodnie zrobić Donald Tusk i Lech Kaczyński wraz ze swoimi sztabami?

Który z kandydatów na prezydenta przejmie głosy Leppera, a który Borowskiego? Czy kluczem do zwycięstw w drugiej turze wyborów będzie pozyskanie lewicowego elektoratu? Co mogą przez dwa tygodnie zrobić Donald Tusk i Lech Kaczyński wraz ze swoimi sztabami?

Ostateczna rozgrywka o najwyższy urząd mocno zmobilizuje sztaby wyborcze obu kandydatów co oznacza, że będziemy mieli do czynienia z ostro i nierzadko brutalną walką. Jej przedsmak zapowiada chociażby wypowiedź Artura Zawiszy z PiS, który w dzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich stwierdził tajemniczo, że „Lech Kaczyński wie coś o Donaldzie Tusku”. To coś, to zapewne informacja, która miałaby zdyskwalifikować kandydata PO. Ale zabiegi sztabów wyborczych są tylko jednym z elementów, który może mieć wpływ na ostateczne zwycięstwo Tuska lub Kaczyńskiego.

Walka o głosy Leppera i Borowskiego

Obaj pretendenci do prezydenckiego fotela muszą także liczyć się z tymi, którzy z rozgrywki już wypadki. Przede wszystkim z Andrzejem Lepperem (dobre, trzecie miejsce z wynikiem 15 procent) i Markiem Borowskim ( 10.procentowe poparcie). Kogo wskażą swoim wyborcom, jako godnego wsparcia?

_ fot. PAP/Stefan Kraszewski Donald Tusk - zwycięzca pierwszej tury czuje na plecach oddech Lecha Kaczyńskiego _Donald Tusk - zwycięzca pierwszej tury czuje na plecach oddech Lecha Kaczyńskiego

Póki co nie zajęli jednoznacznego stanowiska. Naturalnym wydaje się, że Borowski mógłby poprzeć w drugiej turze Donalda Tuska i tak prawdopodobnie zachowa się jego elektorat. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na niechęć do Lecha Kaczyńskiego i wspierającego go PiS-u. Hasła budowy IV RP, dekomunizacji, lustracji, radykalnych zmian są dla lewicowego, często dobrze wspominającego czasy PRL-u, elektoratu nie do przyjęcia. Z tej perspektywy, Donald Tusk może liczyć na wyborców Borowskiego.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z wyborcami, którzy oddali głosy na lidera Samoobrony. Im prawdopodobnie będzie bliżej do Lecha Kaczyńskiego, który może przyciągać elektorat Leppera hasłami prosocjalnymi, ocierającymi się o populizm. Mogą zagłosować na Kaczyńskiego przeciwstawiając go wizerunkowi Tuska, jako reprezentanta ludzi bogatych, politycznych i biznesowych elit wywodzących się z dużych miast.
Wyrównany wynik pierwszej tury oznacza także, iż w decydującym starciu liczyć będzie się dosłownie każdy głos. Dlatego nie bez znaczenia będzie postawa wyborców tych kandydatów, którzy otrzymali między 1 a 2 procent głosów. Oni mogą ostatecznie przeważyć. Tusk może liczyć zatem na elektorat ekonomicznych liberałów – Henryki Bochniarz (ok. 1,25 procent głosów) oraz Janusza Korwin-Mikkego ( 1,41 proc głosów); Kaczyński zapewne sięgnie po wyborców Jarosława Kalinowskiego ( 1,85 procent głosów).

To oczywiście tylko teoria. Po pierwsze należy poczekać na deklaracje liderów Samoobrony i SdPl, po drugie na wyborcze zachowanie ich elektoratów, bo to co zrobią przy urnach nie jest pewne.

Lewica kluczem do prezydentury

Pierwsza tura wyborów potwierdziła obawy dotyczące udziału w wyborach. Frekwencja wyniosła niecałe 50 procent. To najgorszy wynik w dotychczasowych wyborach prezydenckich, które odbyły się w Polsce. W najgorszym pod względem frekwencji głosowaniu prezydenckim w roku 1990 do urn poszło aż o 10 procent więcej Polaków. To ogromne wyzwanie dla Tuska i Kaczyńskiego.

_ fot. PAP/Tomasz Gzell Lech Kaczyński - w pierwszej turze wyborów przegrał z Donaldem Tuskiem o 3 procent głosów. To dystans, który można pokonać. _Lech Kaczyński - w pierwszej turze wyborów przegrał z Donaldem Tuskiem o 3 procent głosów. To dystans, który można pokonać.

Aby skutecznie walczyć o wygraną, muszą przekonać do siebie te rzesze wyborców, którzy w minioną niedzielę do urn nie poszli. Kim są ci ludzie i do którego z kandydatów im bliżej? Można przypuszczać, że część z nich to elektorat lewicy, który pozostał w domu, bo z walki o prezydenturę wycofał się ich faworyt – Włodzimierz Cimoszewicz. To zdeklarowani sympatycy SLD, pewnie także związani kiedyś z PZPR. Z ich punktu widzenia wybór Tuska jest po prostu bezpieczniejszy. Co więcej, wydaje się, że elektorat lewicowy zarówno dla kandydata PO jak i PiS może być kluczem do wyborczego zwycięstwa. Tradycyjni wyborcy lewicy nie mieli bowiem w tym glosowaniu swojego reprezentanta z prawdziwego zdarzenia. Za Markiem Borowskim ciągnęła się etykieta „zdrajcy SLD”, a Włodzimierz Cimoszewicz wycofał się z politycznego ringu. W finale, 23 października, spotyka się dwóch przedstawicieli prawicy, którzy muszą jednak nie tylko utrzymać swoich dotychczasowych wyborców o prawicowych poglądach, ale też pozyskać tych lewicowych.
Jak to zrobić? Lech Kaczyński musi podtrzymywać wizerunek prezydenta walczącego z bezrobociem, zatroskanego sprawami najuboższych, prosocjalnego. Donald Tusk – paradoksalnie – musi nawiązać do stylu prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego: kandydata wszystkich Polaków, umiarkowanego, skłonnego do kompromisów, wystrzegającego się radykalnych ocen i sądów.
Z pewnością walka o prezydenturę będzie zacięta i prowadzona do ostatniego dnia. O sukcesie zdecydują niuanse, bo dziś żaden z kandydatów nie może z pełnym przekonaniem powiedzieć: wygrałem.

wybory
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)