Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zaproponował ograniczenie wydatków na unijną administrację o pół miliarda euro, a Wielka Brytania chce ciąć jeszcze bardziej. Budżet Unii na lata 2014-2020 ma być wynegocjowany na szczycie rozpoczynającym się w najbliższy czwartek.
Cięcia w unijnej administracji dotkną najbardziej Polaków, bo jest ich najwięcej na stanowiskach niższego szczebla. Na tych wyższych dominują państwa starej Piętnastki i tę dominację chcą utrzymać, bo jest ona gwarancją wpływów. Polscy urzędnicy biją więc na alarm. W rozmowie z Polskim Radiem podkreślają, że przez cięcia zmaleją szanse na zatrudnianie nowych urzędników z naszego kraju i zahamowane będą możliwości awansu.
Za kilka, kilkanaście lat wielu urzędników na stanowiskach dyrektorskich odejdzie na emeryturę. Kraje starej Unii robią wszystko, by obsadzić je swoimi ludźmi i w ten sposób sprawować władzę w Brukseli. Eurosceptyczna Wielka Brytania chce kilkunastomiliardowych cięć w europejskiej administracji, a tymczasem to ona właśnie ma całą armię urzędników w unijnych instytucjach. Pilnują oni, by tworzone prawo nie zagrażało brytyjskim interesom. To samo robią Francja, Niemcy i Włochy.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Donald Tusk mówi o drodze cierniowej Herman Van Rompuy przedstawi kolejną wersję budżetu. - _ Przed nami najbardziej krytyczny moment negocjacji _ - ocenił premier. | |
Cięcia funduszy UE korzystniejsze dla Polski? - _ Schodzimy zawsze o kilka miliardów _ - przyznał komisarz UE ds. budżetu. |