Premier Wn Jiabao oznajmił, że zamknie część najbardziej zanieczyszczających środowisko fabryk. Inicjatywa jest nie tylko odpowiedzią na międzynarodową presję rządów i ekologów, ale też sposobem na schłodzenie pędzącej w zawrotnym tempie od kilku lat chińskiej gospodarki.
Rząd Chin szacuje, że tempo wzrostu spadnie gwałtownie w tym roku z 10,7 proc. PKB w 2006 roku do "zaledwie" 8 proc.
We wczorajszym orędziu Wen Jiabao ogłosił plany ekologicznych reform, które mają doprowadzić do zredukowania przestarzałego przemysłu ciężkiego. Rozpoczynając coroczny zjazd Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, Wen Jiabao zapowiedział, że przyszły wzrost gospodarczy będzie opierał się o przemysł przyjazny środowisku.
Pierwsze na celowniku znajdą się "zacofane" odlewnie stali i huty. Strategia oszczędności energii ma być wprowadzona w produkcji metali, węgla, przemyśle chemicznym i budowlanym.
Chiny są drugim trucicielem na świecie, po USA. Według Międzynarodowej Agencji Energii, już pod koniec tej dekady Chiny prześcigną USA w emisji gazów cieplarnianych.
Państwo Środka jest też największym producentem i konsumentem węgla. Odpowiadają za aż 42 proc. światowego zużycia węgla grzewczego i prawie połowę zużycia koksu w produkcji stali. Chińskie zagłębie węglowe - prowincja Shanxi, ma najbardziej zanieczyszczone powietrze na świecie.
"Musimy przestać poszukiwania jedynie wzrostu", powiedział Wen Jiabao. Pekin chce postawić na rozwiązania rynkowe, podobne do tych stosowanych w Europie i wprowadzanych w USA, i wprowadzić opłaty dla firm za emisje szkodliwych gazów.
Rząd będzie kontrolował ilość ziem uprawnych, które ustępują coraz bardziej miastom i obszarom przemysłowym. Dlatego Pekin chce zwiększyć dotacje dla rolników i utrzymać ceny minimalne na zboża.