Minister Finansów Jan Rostowskizachowuje się jak nastolatka, która próbuje ukryć przed sąsiadkami, że jest w ciąży.
Byłem obserwatorem dwóch ciąż. Teraz mam okazję obserwować trzecią. Jest zupełnie inna. Po pierwsze objawy czują i widzą wszyscy, poza zainteresowaną. W dodatku nikt poza nią nie spodziewa się słodkiego bobasa. Światło dzienne ujrzy potwór, przy którym świeżo narodzony wymiotujący kalmar z _ Facetów w czerni _ będzie milusią przytulanką.
Jeden z kiedyś popularnych dowcipów o blondynkach brzmiał: _ Co myśli blondynka, gdy jest w ciąży: Pewnie to nie moje _.
Choć wkraczający w nasze życie stwór nie został poczęty z inicjatywy Jana Rostowskiego, to jednak minister nie powinien przyjmować toku rozumowania blondynki z dowcipu.
Przecież wszyscy już dawno widzieli, że coś się zmieniło, a on publicznie mówił, że to tylko miesiączka się spóźnia.
Gdy już było widać spory brzuch i nikt nie miał wątpliwości, że to ciąża, minister wyjaśniał, że po prostu przytył o 9 miliardów złotych, ale to nic strasznego, każdemu się zdarza, wystarczy zmienić dietę. Aż strach pomyśleć, jak wyjaśni poród!
Wielu ekonomistów bowiem twierdzi, że najgorsze przed nami. W Polsce kryzys ma się objawić w pełnej krasie w drugiej połowie roku, czyli już wchodzimy w najgorsze.
Zatem ministrowi zaczynają się skurcze porodowe. Ale mówi, że to tylko kolka, a skurcze to wymysł złośliwych sąsiadek. _ - Obecny kryzys to głównie kryzys zaufania _ - powiedział wczoraj.
Zarzucił przy okazji Prawu i Sprawiedliwości, że postępuje nieodpowiedzialnie siejąc panikę w czasie kryzysu, skoro powodem kryzysu jest panika. Faktem jest, że PiS przesadza w podkręcaniu atmosfery, jednak minister dobrze wie, że Polacy straszenia PiS-u nie traktują poważnie.
Dane wskazują, że wciąż sporo konsumujemy i to dzięki naszemu optymizmowi gospodarka jeszcze jakoś się kręci. Zatem za nic mamy słowa PiS-u z Wiejskiej i PiS-u z Krakowskiego Przedmieścia.
Powodem załamania koniunktury jest spadek zagranicznych zamówień. To światowa recesja spowodowała pogorszenie w Polsce, a nie słowa przedstawicieli podupadającej partii - i o tym minister dobrze wie. Zatem zwalanie winy za niechcianą ciążę na sąsiadki z Prawa, jest co najmniej niegodne uświadomionej seksualnie osoby.
Nie mogę się doczekać, co powie Jan Rostowski, gdy przestanie mieć zgagę, skończą się wymioty, słowem - minie stan błogosławiony, w którym się znajduje.
Może jednak nas uprzedzi, że zbliża się rozwiązanie? Może oczywiście dodać, że nie zna nazwiska ani adresu sprawcy, więc na alimenty nie ma co liczyć, ale miło by było, gdyby wspomniał, że coś się wydarzy.
Kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży wmawiająca sąsiadkom, że jest dziewicą, to dość żałosny obrazek.
Autor jest dziennikarzem Money.pl