Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

Ciszewski: Irak, czyli jak nie inwestować w bezpieczeństwo

0
Podziel się:

Gdy Polska, wysyłając chłopców do Afganistanu, odbiera pierwsze pogróżki od dżihadystów, amerykański rząd ma coraz większe problemy z udowodnieniem, że wojna z terrorem to jest to.

Ciszewski: Irak, czyli jak nie inwestować w bezpieczeństwo
(bci)

Gdy Polska, wysyłając chłopców do Afganistanu, odbiera pierwsze pogróżki od dżihadystów, amerykański rząd ma coraz większe problemy z udowodnieniem, że wojna z terrorem to jest to.

Polska uczestniczy w wojnie z terrorem, chociaż w naszej części świata jak dotąd na szczęście nie ma zagrożenia ze strony islamskich, ani jakichkolwiek innych, fundamentalistów. Przekonywał nas o tym sam premier w związku z internetowymi pogróżkami talibów.

Powodem naszego zaangażowania jest więc chęć pomocy sprzymierzeńcom. Pomagając im mamy nadzieję zapewnić spokojną przyszłość sobie. Dlatego powinniśmy interesować się tym, jak wpłynęła pięcioletnia wojna z terrorem na bezpieczeństwo Amerykanów, bo to bezpośrednio w ich obronie do niej przystąpiliśmy.

Czy wojna w Iraku i Afganistanie działa?

Amerykanie popierali swojego prezydenta, gdy otwartą wojnę wypowiadał islamskim fundamentalistom. Kierowali się przede wszystkim jednym motywem – uratować siebie, swoje rodziny i swoją społeczność przed kolejnymi atakami fanatycznych szaleńców. Czy się udało?

To pytanie od soboty nie schodzi z pierwszych stron amerykańskich gazet. W kwietniu na potrzeby administracji powstał pierwszy od czasu rozpoczęcia wojny w Iraku wspólny raport 16 agencji wywiadowczych o bezpieczeństwie kraju. Przez pięć miesięcy jego treść pozostawała tajna.

Niespodziewanie w sobotę „New York Times” opublikował anonimowe wypowiedzi autorów raportu, którzy stwierdzali, że od momentu rozpoczęcia wojny w Iraku wzrosło nie tylko zagrożenie terroryzmem na świecie, to wie każdy bez czytania tajnych raportów, ale też atakiem na terytorium USA.

W Ameryce zawrzało. Politycy z lewej i prawej strony zaczęli odbijać do siebie piłeczkę: „jest gorzej”, „jest lepiej”. „Czy świat jest lepszy czy gorszy bez Husseina? Myślę że lepszy”, twierdzi kongresman z Oklahomy. Jego kolega z Pensylwanii jest innego zdania. A co na to eksperci? „Jesteśmy bardziej czujni, bezpieczniejsi”, przekonuje amerykański koordynator służb specjalnych John Negroponte.

Ostatecznie wczoraj prezydent Bush zgodził się odtajnić 3,5 strony z liczącego 30 stron raportu. Co mówią o terroryzmie szefowie wywiadu? Po pierwsze, dżihadyści są coraz bardziej liczni i działają na coraz większym terytorium, co może prowadzić do wzrostu liczby ataków na całym świecie. Po drugie, jednymi z głównych przyczyn rozwoju islamskiego terroryzmu są interwencja w Iraku i wzrost nastrojów antyamerykańskich. Po trzecie, aby z nim skutecznie walczyć rząd USA musi pójść dużo dalej niż operacje chwytania i zabijania przywódców terrorystów. Jak daleko? Może odpowiedź znajduje się na pozostałych 26,5 stronach raportu, które wciąż pozostają tajne.

Prawda jest taka, że waszyngtońscy politycy, a co dopiero zwykli obywatele, nie mają pojęcia o tym, jak wojna z terrorem wpłynęła na ich bezpieczeństwo. Mogą za to sprawdzić ile ich kosztuje.

Worek bez dna

Zamieszanie z raportami i wypowiedziami szefów agencji wywiadowczych wynikło w bardzo niezręcznym momencie. Oto, podczas gdy wywiad i administracja dyskutują o tym, czy jest lepiej czy gorzej, Izba Reprezentantów zatwierdziła wydatek kolejnych 70 mld dol. na operacje w Iraku i Afganistanie. Tym samym ogólne wydatki na wojnę z terrorem w tych dwóch krajach sięgną 507 mld dol. Natomiast Pentagon otrzyma w przyszłym roku z budżetu rekordowe 450 mld dol. Głosowanie przeszło prawie jednogłośnie, bo przecież chłopcy za morzami są naprawdę w niezłych opałach, a wycofać się już nie mogą.

Jak ocenia pięcioletnią inwestycję Amerykanów w bezpieczeństwo jej pomysłodawca i realizator? Według Busha głównym sukcesem wojny z terrorem jest to, że „udało się rozproszyć przeciwnika”.

Ja powiedziałbym, że największym osiągnięciem wojny z terrorem jest eksport zamachów. Od czasu ataków z 11 września terytorium USA i amerykańskie placówki dyplomatyczne pozostały nietknięte.

Kolejne wieże nie runęły, ale podczas wojny z terrorem zginęli pasażerowie kolejki podmiejskiej w Madrycie, metra w Londynie, turyści w Szarm el-Szejk, na Bali i w Ammanie. Codziennie w zamachach giną ludzie w Iraku i Afganistanie. Tak działają coraz bardziej rozproszeni i coraz bardziej wściekli terroryści. Zabijają kogo popadnie i marzą o kolejnym wielkim zamachu.

Terroryści są pamiętliwi. Jest ich coraz więcej. Jak długo służby specjalne będą w stanie zapobiegać atakom i jaką cenę przyjdzie nam za to zapłacić? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy w raportach rządowych agencji.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)