Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Czy aby na pewno to co proponuje Wielka Brytania jest tak złe jak się mówi?

0
Podziel się:

To wam (nowym członkom) najbardziej potrzebne są natychmiast fundusze, a więc to wy potrzebujecie szybkiego porozumienia. Jeśli nie będziecie protestować, mechanizmy finansowania zostaną uproszczone, by dać natychmiastowe efekty socjalne, a zresztą wiecie dobrze, że nie jesteście w stanie wydać w ciągu kilku lat tych ogromnych przewidzianych sum. A zatem w rezultacie niczego nie stracicie.

Czy aby na pewno to co proponuje Wielka Brytania jest tak złe jak się mówi?

„To wam (nowym członkom) najbardziej potrzebne są natychmiast fundusze, a więc to wy potrzebujecie szybkiego porozumienia. Jeśli nie będziecie protestować, mechanizmy finansowania zostaną uproszczone, by dać natychmiastowe efekty socjalne, a zresztą wiecie dobrze, że nie jesteście w stanie wydać w ciągu kilku lat tych ogromnych przewidzianych sum. A zatem w rezultacie niczego nie stracicie.”

Takie argumenty usłyszeli nowi członkowie UE od brytyjskiego premiera, po przedstawieniu przez niego propozycji unijnego budżetu na lata 2007-2013. Reakcja była do przewidzenia – na ofercie Blair’a nie pozostawiono suchej nitki.

Czy aby na pewno to co proponuje Wielka Brytania jest tak złe jak się mówi? Czy Polska dostanie faktycznie mniej pieniędzy ze wspólnej unijnej kasy? Zastanówmy się, czy tak będzie. Pomimo bowiem zmniejszenia środków przysługujących Polsce z 61,6 mld euro (luksemburska wersja budżetu) do 55,5 mld euro, jest wielce prawdopodobne, że w rzeczywistości otrzymamy więcej niż w przypadku wcześniejszej propozycji. Skąd ten paradoks? Po pierwsze są to kwoty papierowe i należy pamiętać, że nikt nigdy nie wykorzystał przyznanych funduszy w 100 procentach. Po drugie Brytyjczycy równocześnie gwarantują uproszczenie procedur związanych z przyznawaniem środków. To zaś będzie musiało wymóc takie same działania po stronie polskiej. A jak pokazują dotychczasowe doświadczenia jest to obecnie główny czynnik hamujący absorpcję unijnych pieniędzy.

Ponadto brytyjska propozycja zawiera wydłużenie okresu wykorzystania funduszy z dwóch do trzech lat, a samorządy lokalne dostaną prawo zaliczania wydatków związanych z podatkiem VAT do kwoty wnioskowanego dofinansowania. Brytyjczycy oferują także wzrost maksymalnego pułapu dotacji z 75 procent do 85 procent.

Dlaczego więc propozycja brytyjska została poddana takiej fali krytyki? Ano dlatego, że jest ona niesolidarna. Cięcia są właściwie tylko w jednym obszarze i są skoncentrowane w największym stopniu na nowych państwach członkowskich – dziesięciu nowym krajom zabiera się 14 mld euro, natomiast „starzy członkowie” rezygnują jedynie z 7 mld euro. Gdyby relacje były inne (piętnastka daje z siebie więcej), to myślę, że budżet w wersji brytyjskiej byłby do zaakceptowania.

Powinniśmy kibicować Brytyjczykom, aby im się udało stworzyć taką wersję budżetu, która będzie do przyjęcia dla wszystkich (trudno bowiem oczekiwać, że powiedzie się ta misja Austrii, która obejmie przewodnictwo od 1 stycznia 2006 roku). W innym wypadku czekają nas budżety jednoroczne, które są dla nas jeszcze gorszym rozwiązaniem niż to, co proponuje nam się teraz.

unia
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)