60 proc. Amerykanów spodziewa się recesji w przyszłym roku. Ponad jedna trzecia ocenia swoje finanse jako "niepewne", wynika z sondażu przeprowadzonego przez "Los Angeles Times" i Bloomberga.
Liczba mieszkańców USA, którzy obawiają się o swoją sytuację rośnie. W styczniu było ich 28 proc., jeszcze miesiąc temu 30 proc., teraz aż 35 proc. To drugi najwyższy współczynnik niepewności od początku lat 1990.
_ O tym jak ważny jest badany przez "LAT" i Bloomberga współczynnik świadczy przykład z najbliższej historii. W grudniu 2000 roku aż 64 proc. ankietowanych odpowiedziało, że spodziewa się recesji. Trzy miesiące później ich obawy sprawdziły się. _Przed recesją ostrzegał kilka miesięcy temu były szef Fed Alan Greenspan. Chociaż jego następca Ben Bernanke twierdzi, że w najbliższym czasie dekoniunktura w USA jest "mało prawdopodobna", większość obywateli jest bardziej pesymistyczna niż ekonomiści.
Eksperci podpierają się uspokajającymi danymi makroekonomicznymi. Bezrobocie spadło w marcu do 4,4 proc. – najniższego poziomu od 2001 roku. Naturalną koleją rzeczy wynagrodzenia rosną szybciej od inflacji.
Przyszłość największej gospodarki świata w dużym stopniu zależy jednak od wydatków indywidualnych. Konsumpcja jest odpowiedzialna za 2/3 działalności gospodarczej w USA. Obawa ludzi o własną przyszłość może znacznie ograniczyć popyt.
Ekonomiści, którzy podzielają pesymizm ankietowanych, wskazują na niepokojące dane z rynku nieruchomości. Napompowany do granic możliwości rynek tzw. ryzykownych kredytów dla osób, których nie stać na pożyczkę bankową (subprime mortgage) grozi krachem, zwłaszcza, że ceny mieszkań i domów przestały rosnąć. Do tej pory dłużnicy, którzy nie mogli sobie poradzić ze spłatą wysokooprocentowanego kredytu mogli z zyskiem sprzedać dom. Teraz ta furtka jest już zamknięta.