Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Czy wrócą do łask podatki od posiadania?

0
Podziel się:

Skala współczesnych podatków przeszła już dawno wszelkie wyobrażenia naszych przodków. Pewnie przewracają się teraz w swoich grobach i nadziwić się nie mogą, jakim cudem jeszcze żyjemy obdarci z ponad 50% uzyskiwanych dochodów. Jedyną możliwością staje się bohaterskie ukrywanie całych sfer życia gospodarczego przed okiem „Wielkiego Brata”.

Czy wrócą do łask podatki od posiadania?

Dawno, dawno temu, jak kraj wzdłuż i wszerz długi i szeroki, jeździli po nim ze złowieszczą miną na twarzy poborcy podatkowi. Były to swego rodzaju ruchome urzędy skarbowe, które reprezentując władzę centralną miały na celu zgromadzić środki, które później cieszyły oko władcy i co bardziej aktywnych dworzan. Poborca był bardzo potrzebny, bowiem pospólstwo wysoko sobie ceniąc wolność ekonomiczną ukrywało swoje majątki i dochody przed pańskim okiem i jakoś dobrowolnie samo podatków w należytej ilości płacić nie chciało.

Od skuteczności poborców wiele w królestwie zależało – jeśli się ślimaczyli ze swoją robotą, to król mógł nie zdążyć zbudować odpowiednio silnej armii, albo nie miał czym przekupić okrutnych barbarzyńców stojących u bram królestwa (jeśli armia okazała się zbyt słaba). Wreszcie trzeba było z czegoś opłacać popleczników na obcych dworach, finansować szpiegów, że już o tak trywialnych sprawach jak królewskie pałace i bale nie wspomnę.

Aby być skutecznym poborca nie mógł miesiącami bawić się w żmudne wyliczanie kto i ile zarobił, sprzedał czy też kupił. W ówczesnych bowiem czasach aparat państwowej biurokracji stanem swojego rozwoju nie mógł zapewnić ani takich informacji, ani tym bardziej mechanizmów kontroli tychże informacji. Podatki musiały więc być proste – kalkulowane od posiadania, które to posiadanie nie tak łatwo było ukryć. Płacono więc głównie podatki po-główne, po-dymne, po-okienne, łanowe, jakby je dzisiaj nazwać – od nieruchomości i gruntów. Znano także cło i wszelakiego rodzaju myta, te zaś były analogiczne w pewnym sensie do dzisiejszych ceł.

Poborca pobierał podatki w sposób w miarę regularny jednak częstość jego pojawiania się zależała najczęściej od potrzeb królestwa oraz zamożności obywateli. Jeśli jednak władca przesadzał, sam sobie gotował zgubę, bo lud albo wymierał w zimie z głodu, albo jeśli był sprytniejszy uciekał do lasu, względnie do mniej wymagającego władcy pod opiekę. Poborcy mieli za sobą siłę, gwarantującą im użycie przymusu bezpośredniego w razie trudności w egzekucji należnych podatków, a także bezpieczne dowiezienie tychże podatków do skarbca.

Preferowali więc podatki proste, jasne i szybkie w zbieraniu. Takie, które prosty chłop rozumiał i przed których płaceniem trudno mu było się wykpić. Płacił więc podatki za to, że miał prawo żyć, za to że miał synów, za to że miał komin w chałupie, za to że miał okno na z widokiem świat, za to że miał ileś tam łanów. Różne lokalne zwyczaje tworzyły w pewnych miejscach odrębne podatki, a to krów, a to zębów, a to od wielkości wozu.

Współcześnie kontrola państwa nad obywatelem jest wielokrotnie większa, a dzisiejszy obywatel musi informować władzę o wielu szczegółach swojego życia, głównie po to aby państwo mogło go skutecznie oskubać – do gołej skóry z większości piórek. Dzisiaj trzeba samemu zanosić podatek w zębach do skarbca, nawet poborca nie chce się do nas pofatygować, chyba że w osobie komornika z karą za to, że nie dość ochoczo oddajemy należne daniny.

Podatki stają się coraz bardziej skomplikowane, że nie tylko prosty chłop nie rozumie co płaci, ale poważne kłopoty z naliczeniem mają nawet ludzie uważanie powszechnie za inteligentnych. Z resztą system pobierania podatków jest tak zorganizowany, że pobierane są one od nas bez naszego przyzwolenia, potrącane są z wynagrodzeń, dodawane do cen, nazywane dla zamydlenia oczu składkami obowiązkowymi, z którymi wiązać się mają bliżej niesprecyzowane w swoim wymiarze darmowe przywileje i świadczenia.

Skala tychże współczesnych podatków przeszła już dawno wszelkie wyobrażenia naszych przodków. Pewnie przewracają się teraz w swoich grobach i nadziwić się nie mogą, jakim cudem jeszcze żyjemy obdarci z ponad 50% uzyskiwanych dochodów. Jedyną możliwością staje się bohaterskie ukrywanie całych sfer życia gospodarczego przed okiem „Wielkiego Brata”. Szara sfera obejmuje już w naszym kraju wg różnych szacunków od 27 do 45% życia gospodarczego. Współczesna Warszawa wydaje nadal 2 razy tyle ile wynikałoby to z oficjalnie wykazywanych dochodów, wg badań PZPR-owskich w czasach późnego Gierka, a zwłaszcza Jaruzelskiego wydawała 3 razy więcej.

Zjawisko szarej sfery odbiera także państwom europejskim coraz większe środki finansowe, a ich rozdęte wydatki załamują się obnażając coraz większe dziury w skarbcach. Utrzymanie zaś władzy w obecnej postaci i formie wymaga coraz większej ilości pieniędzy. Europa Zachodnia nie ma więc zbyt wielkiego pola manewru. Ponieważ oddanie władzy i obalenie socjalizmu nie wchodzi w grę, trzeba zdzierać coraz więcej. Trzeba sięgnąć, obok obecnie stosowanych, po dawne wypróbowane sposoby. Po podatki od posiadania, a być może po poborców podatkowych. Tym samym obecni władcy lekko zdejmują fałszywą szatę sprawiedliwości społecznej i rezygnują z ukrycia podatku poprzez jego skomplikowanie, na rzecz efektywnego poboru.

Pozostałością po takich podatkach jest „abonament” radiowo-telewizyjny, to swoisty podatek od posiadania telewizora. Ale ponieważ państwo w swojej naiwności i pewności swojej władzy uznało, że podatnicy sami będą ten „abonament” płacić to np. w Polsce większość nie płaci go do dziś. Poczyniono więc kroki ku wprowadzeniu poboru tego podatku przez poborców. Póki co listonosze – przebrani poborcy – tylko sprawdzają posiadanie i ewentualnie naliczają kary, nie stoi jednak za nimi żadna siła, ani prawna, ani fizyczna. Ale poczekajmy... jeśli straszenie nie pomoże, to może już niedługo doczekamy się prawdziwych poborców tego podatku. I wówczas trudno będzie ukryć telewizor...

Niemcy idą o krok dalej, próbują wprowadzić swoisty eksperyment na szerszą skalę. Obecnie toczy się tam dyskusja na temat wprowadzenia podatku od posiadania komputera, pytanie brzmi czy każdego czy też tylko tego podłączonego do sieci. Wprowadzenie abonamentu ma „pomóc” w zmniejszeniu deficytu budżetowego. Pierwszymi przymusowymi abonentami mieliby zostać użytkownicy komputerów, którzy nie posiadają zgłoszonych odbiorników telewizyjnych i radiowych, ponieważ przez internet mogą oni korzystać zarówno z radia, jak i telewizji, doniesienia te potwierdza rzecznik prasowy rządu niemieckiego. Decyzja ma zapaść na początku października 2004 roku. Można tylko przypomnieć, iż jedno z haseł wyborczych kanclerza Niemiec brzmiało - internet dla wszystkich.

Tylko patrzeć nowych pomysłów w dziedzinie podatków od posiadania, zapewne następne w kolejce będą telefony komórkowe i samochody. Podatki od posiadania mogą zrobić w przyszłości zawrotną karierę, są łatwe w pobieraniu i skuteczne w łataniu niedoborów finansowych. A jeśli ktoś będzie wybitnie protestował, to zawsze można wprowadzić przepisy, w których będą równi i równiejsi i ci ostatni będą z pewnych podatków zwolnieni. A o skuteczność ściągania tychże podatków zadbają już współcześni poborcy podatkowi. Oby te pomysły nie zakończyły się jak kiedyś, zamurowywaniem okien – skutki takich podatków nader plastycznie opisał Wiktor Hugo w „Nędznikach”.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą w Instytucie Zarządzania Politechniki Łódzkiej.

pit
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)