Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Morawiecki zapowiada daninę. Sprawdzamy, ile trzeba zarabiać, żeby zapłacić podatek na potrzebujących

660
Podziel się:

0,5 proc. najbogatszych Polaków zapłaci daninę solidarnościową. Na razie tyle wiadomo na temat rozwiązań, które mają pomóc rodzinom niepełnosprawnych. Wyliczamy - dotyczy to ponad 100 tys. osób zarabiających na pewno powyżej 20 tys. zł miesięcznie.

Morawiecki na spotkaniu z rodzicami osób niepełnosprawnych zapowiedział wprowadzenie daniny solidarnościowej
Morawiecki na spotkaniu z rodzicami osób niepełnosprawnych zapowiedział wprowadzenie daniny solidarnościowej (Grzegorz Banaszak/REPORTER)

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc podczas spotkania z opiekunami osób niepełnosprawnych w Sejmie. Wprowadzenie daniny solidarnościowej potwierdził także podczas wizyty w Węgrowie.

Szef rządu podkreślił, że ma ona dotyczyć 0,5 proc. najbogatszych Polaków. Czyli kogo?

Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów w 2016 roku z podatku rozliczało się ponad 25 mln 100 tys. osób. 0,5 proc. z tej liczby daje 125,5 tys. podatników.

Zobacz także: Zobacz: Polacy nie chcą płacić "daniny solidarnościowej”. "Mi się ta propozycja bardzo nie podoba”

Z kolei według raportu KPMG w 2016 roku osób bogatych mieszkających w Polsce było 164,2 tys. (to więcej niż wynikałoby z wyliczenia, ile to jest pół procenta podatników). Ich miesięczny dochód brutto wynosił powyżej 20 tys. zł. Spośród tej grupy ponad 42,2 tys. to osoby bardzo bogate, czyli z dochodami brutto przekraczającymi 50 tys. zł miesięcznie.

Ile zapłacą najbogatsi?

Na razie nie wiadomo, w jaki sposób mają być obciążeni bogaci Polacy.

Próbowaliśmy ustalić wśród parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, jak będą wyglądały szczegóły rozwiązań zaproponowanych przez premiera Morawieckiego. Posłowie PiS na razie sami na nie czekają.

- Wyszło zupełnie nieoczekiwanie. Nic nie wiem, nie ma jeszcze szczegółów. Wszystko dzieje się ad hoc - ucina krótko jeden z posłów PiS. Parlamentarzyści spodziewają się, że szczegóły poznają dopiero na posiedzeniu Sejmu, które rozpoczyna się 8 maja.

Dotychczas Morawiecki zapowiedział jedynie, że "najlepiej zarabiający będą w minimalnym stopniu opodatkowani".

Według szacunków, które przesłał nam komitet społeczny #Jesteśmy (ten, który protestuje w Sejmie), na dwa najważniejsze postulaty rodziców osób niepełnosprawnych, potrzeba 770 mln zł rocznie. Chodzi o rozwiązania, które dają możliwość podjęcia pracy przez opiekunów niezależnie od pobieranego świadczenia pielęgnacyjnego i dodatkowe 500 zł zasiłku (na rehabilitację).

Gdyby na tę kwotę miało się zrzucić 125,5 tys. podatników (0,5 proc., o których mówił Morawiecki), musieliby miesięcznie oddać państwu w ramach daniny solidarnościowej tylko nieco ok. 550 zł.

Przedsiębiorcy niezadowoleni, ale ostrożni

Przedsiębiorcy chętnie wypowiadają się na temat zaproponowanej przez rząd daniny, ale raczej anonimowo. Jest to całkiem zrozumiałe, ponieważ z jednej strony podatek uderzy właśnie w nich, ale z drugiej, pomoc ma dotyczyć osób niepełnosprawnych.

Jeden z dużych biznesmenów, zajmujący się sprzedażą internetową, podkreśla, że czeka na szczegóły. Zaznacza przy tym, że jeśli opodatkowanie będzie zbyt wysokie, zmusi wielu przedsiębiorców do przenosin, jak to określa, "do wielu innych, ciekawszych krajów". Przedsiębiorca wyraża też nadzieję, że rząd nie przesadzi, bo inaczej może przynieść to odwrotny skutek.

Danina rodzi podziały

Propozycję premiera, z perspektywy polityka, ale też przedsiębiorcy, krytycznie ocenia poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak.

- Dzielenie społeczeństwa na bogatszych i biedniejszych, to są pomysły rodem z rewolucji bolszewickiej i nie mają nic wspólnego z racjonalnym zarządzaniem państwem - twierdzi dosadnie Jakubiak.

Właściciel Browaru Ciechan uważa, że politykom PiS wcale nie chodzi o solidaryzm i pomoc najbardziej potrzebującym.

- PiS do utrzymania wysokich sondaży zrobi wszystko, żeby wyborców nie denerwować. PR-owcy podpowiedzieli że najlepiej zaatakować bogatych, więc poklask dostaną u największej części polskiego społeczeństwa, czyli tych, których uważamy za niedostatecznie bogatych. Nie widzę ekonomicznego sposobu na solidarność państwa, widzę natomiast czysty populizm - przekonuje Jakubiak.

Podkreśla też, że Kukiz'15 wskazuje źródła finansowania od ponad dwóch lat. Ma to być między innymi likwidacja urzędów pracy, likwidacja Polskiej Fundacji Narodowej oraz likwidacja gabinetów politycznych w ministerstwach.

Jakubiak staje też w obronie przedsiębiorców i zwraca uwagę na ich rolę w gospodarce.

- Politycy na spotkaniach mówią, że doprowadzili do wzrostu gospodarczego i do wzrostu wynagrodzeń. To przedsiębiorcy doprowadzili do wzrostu gospodarczego i przedsiębiorcy spowodowali podwyżki płac u swoich pracowników. Żaden rząd - podkreśla Jakubiak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(660)
zar
5 lata temu
a mówią że wiatr głupich nie sieje to skąd tylu popierających "+" .... dla siebie
ja
6 lat temu
najlepiej dzieli się cudze pieniądze niech da ze swoich
Beata
6 lat temu
500+ dla pozyskania elektoratu a teraz nie ma dla potrzebujących.
Piotr
6 lat temu
ja zarabiam sporo wiecej wiec sie wynosze do czech .... razem z majatkiem i wiedza .... i socjalizm dostanie odemnie czerwona kartke
Mikołaj
6 lat temu
W dalszej perspektywie skończymy jak Grecja.
...
Następna strona