Money.pl: Dlaczego SLD nie poparło projektu ustawy, który nakładał na urzędników odpowiedzialność za popełniane błędy?
Krzysztof Janik: To był zły projekt. To jest trudne wyzwanie legislacyjne i nie można go pisać ani na kolanie, ani w wersji „zero jedynkowej”. Temu projektowi zabrakło wyobraźni, a szkoda, bo taka odpowiedzialność urzędnicza powinna być, ale regulowana innym przepisem.
Money.pl: Ten projekt nie dostał jednak nawet szansy na wprowadzenie zmian i poprawek?
K.J.: Nie zdążylibyśmy go uchwalić. W kraju nigdy nie odbyła się debata w tej sprawie, nie wiemy jakie zasady powinny obowiązywać, więc wydaje mi się, że lepiej popracować nad koncepcją takich przepisów, a potem je zawrzeć w normach niż odwrotnie i martwić się, że ustawa jest zła.
Money.pl: Platforma uważa, że brak tej ustawy sprzyja korupcji wśród urzędników. Może już teraz warto zacząć prace nad koncepcją, o której Pan mówi?
K.J.: Warto, ale nie mieszajmy korupcji do wszystkiego. To nie ma nic wspólnego z korupcją, tylko z jakością kadry urzędniczej, z poczuciem odpowiedzialności za decyzje, z jasnymi przepisami prawa. Nie zaczynajmy więc od bata, a od przesłanek. To jest klucz do sprawy.
Money.pl: Czyli prace nad podobną ustawą zaczną się dopiero w przyszłym parlamencie?
K.J.: Są kraje, gdzie nie ma takich ustaw, a urzędnicy są bardzo przyzwoici i porządni, i są kraje w których obowiązują różne ustawy, a w praktyce nie są przestrzegane. W naszym kraju nadal obowiązuje KPA i kodeks cywilny, gdzie można upomnieć się o ewentualne straty w wyniku decyzji urzędniczej. Trzeba korzystać z tych instrumentów, a potem będziemy dobudowywać nowe.
Pytała: Donata Wancel