Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: By chronić klimat trzeba... więcej kopcić

0
Podziel się:

Czytając komentarze po Szczycie Klimatycznym w Poznaniu i uzgodnieniach pakietu klimatyczno-energetycznego w Brukseli, można odnieść wrażenie, że ciepły klimat to obecnie problem większy niż kiedyś zimna wojna.

Dzik: By chronić klimat trzeba... więcej kopcić

Nie miałbym nic przeciwko łagodnym zimom, czy możliwości uprawy w polskich ogródkach drzewek cytrusowych.

W naszych realiach wyższa średnia temperatura oznacza również olbrzymie oszczędności na kosztach ogrzewania mieszkań, a co za tym idzie mniejszą emisję zanieczyszczeń przez elektrociepłownie.

Dlaczego zatem prawie nikt nie mówi o tej drugiej stronie klimatycznego medalu? Zamiast rzetelnego bilansu zysków i strat serwuje się nam jednostronną księgowość sugerującą, że ocieplenie klimatu ma tylko negatywne skutki.

Ekologicznym aktywistom trudno bowiem dogodzić. Skoro uparcie lansują tezę, jak szkodliwe jest ocieplanie klimatu, wynikałoby z tego, że ucieszyłoby ich jego oziębienie. Okazuje się jednak, że to również postrzegają jako problemem.

Rozważając obecne naciski na redukcję CO2, warto przypomnieć pewną wstydliwie dziś przemilczaną teorię z lat 70-tych XX wieku. Straszono wtedy globalnym oziębieniem (global cooling) spowodowanym emisją pyłów do atmosfery, które miały redukować dostęp promieni słonecznych do powierzchni ziemi.

Jako jedną z metod ratunkowych proponowano wówczas - o ironio - użycia specjalnych płacht absorbujących światło by topić lodowce Antarktydy.

Większość sceptyków, po zestawieniu obecnej histerii globalnego ocieplenia z wcześniejszą propagandą globalnego oziębienia sugeruje, że nie należy ekologicznych aktywistów traktować poważnie.

Jestem przeciwnego zdania - należy ich ostrzeżenia o zmianach klimatycznych traktować z powagą i konsekwencją - te współczesne, ale i te wcześniejsze.

Globalne oziębienie miały wywołać pyły, których emisję ograniczono znacząco na skutek ekologicznych norm. Z dwutlenkiem węgla sprawa jest trudniejsza, a ma on powodować efekt dokładnie przeciwny. Zatem gdyby nie wcześniejsza pro-ekologiczna polityka, klimatyczne efekty emisji pyłów i emisji CO2 częściowo by się znosiły i problem zmian klimatu byłby mniejszy, albo wcale by go nie było.

Błąd ten można jednak naprawić. I to tak, by wilk był syty (klimat się nie ocieplał) i owca cała (przemysł i obywatele nie ponosili kosztów ograniczania emisji CO2). Wszak wystarczy pozwolić przemysłowi trochę więcej _ kopcić. _

Pomysł tylko pozornie jest wariacki. Wyłamuje on się jedynie ze schematu myślenia zakładającego, że możemy zapobiegać zmianom klimatycznym tylko w sposób pasywny (zmniejszając swoją aktywność). Takie założenia to czyste doktrynerstwo w świetle obserwacji, że celowym działaniem możemy klimat zarówno oziębiać, jak i ocieplać.

Analizując postępowanie ekologicznych aktywistów można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nie zależy im na klimacie, ale kieruje nimi specyficzna ideologia, która w imię niejasnych racji chciałaby spowolnić lub nawet cofnąć rozwój cywilizacyjny. Jeśli faktycznie mamy tak silny wpływ na klimat, to zamiast się ograniczać, nauczmy się po prostu nim aktywnie sterować. To, jak na taki pomysł zareagują _ Zieloni _, będzie testem ich rzeczywistych intencji.

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu.
Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)