Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Racjonalni niegłosujący i mądrzy głosujący

0
Podziel się:

Czy w eurowyborach wyborcy głosowali mądrze - wybierając ludzi prawnych, światłych, kompetentnych? Trudno powiedzieć. Czy większość uprawnionych do głosowania postąpiła racjonalnie? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Dzik: Racjonalni niegłosujący i mądrzy głosujący

Dla ekonomii nie jest problemem, jeśli ktoś woli salceson od szynki parmeńskiej czy przegrywa duże sumy w kasynie. Gusta są nieważne, dopóki są spójne i stabilne. Ryzyko można podejmować, jeśli trafnie ocenia się potencjalne korzyści i koszty. W tym ujęciu, wyborcy dobrze zdali egzamin z racjonalności.

Sytuacja, w której człowiekowi wydaje się, że jego pojedynczy głos może zmienić wynik wyborów jest zwana _ złudzeniem wyborcy _. Matematycznie jest to wysoce nieprawdopodobne. Media i autorytety uwzięły się, by tę iluzję w ludziach kultywować. Wytoczono nawet najcięższe, nieużywane dotychczas armaty - w serial _ M jak Miłość _ wmontowano scenę, w której Marcin Mroczek i Kasia Cichopek przekonywali, jak to istotną rzeczą jest zagłosować.

Tymczasem zachęcanie do głosowania jest wręcz niestosowne, bo prawdopodobieństwo, że nasz głos coś rozstrzygnie jest zapewne niższe, niż prawdopodobieństwo, że w drodze do lokalu wyborczego potrąci nas samochód. Na szczęście trzy czwarte wyborców racjonalnie stwierdziło, że głosować nie ma sensu.

Niegłosujący nie ulegli też terrorowi argumentu, że _ skoro nie głosujesz nie masz prawa narzekać _. Jest bowiem dokładnie odwrotnie: narzekać nie powinni ci, którzy głosowali, zgodnie ze starą maksymą _ widziały gały co brały _.

Inną wyborczą iluzją, która silnie pokutuje w Polsce, zwłaszcza po prawej stronie sceny politycznej, jest przekonanie o olbrzymim wpływie mediów na wynik wyborów. W tym ujęciu ludzie są nieracjonalnymi chorągiewkami na wietrze, którymi dowolnie steruje medialny wiatr.

Fakty są takie, że wyborcy mają stabilne i dobrze zdefiniowane preferencje polityczne, nawet jeśli niewiele wiedzą o niuansach programowych walczących partii, co pokazali na przykładzie USA Benjamin I. Page i Robert Y. Shapiro w książce The Rational Public. Choć demokracja u nas młodsza, polscy wyborcy nie okazali się wcale gorsi od amerykańskich.

Oglądając w czasie kampanii telewizję publiczną i czytając niektóre periodyki, można było odnieść wrażenie, że w Polsce starły się trzy duże partie - PO, PiS i Libertas. Ponieważ trzecia z nich była wytworem wysoce wirtualnym, to uzyskała miażdżące poparcie 1,1%. Gdyby zaś media miały faktyczny wpływ na wyborcze preferencje to Libertas powinna dostać co najmniej dziesięć razy tyle.

Na koniec warto spojrzeć na wyniki w całej Unii. Choć pojedynczy człowiek idący na wybory nie postępuje racjonalnie, to dała znać o osobie mądrość zbiorowa i socjaliści, którzy tak dzielnie zwalczali kryzys za pomocą miliardowych transferów z kieszeni podatników, dostali od niewdzięcznego ludu żółtą kartkę.

Wygląda na to, że eurowybory były umiarkowanym sukcesem indywidualnego rozsądku i zbiorowej mądrości. Ech, żeby jeszcze dziennikarze relacjonujący wyniki nauczyli się wreszcie odróżniać procent od punktu procentowego to byłaby pełnia szczęścia. Ale może wymagam za dużo...

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu. Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

eurowybory
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)