Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Ustawy nie zastąpią rozsądnych wyborców

0
Podziel się:

Afery wokół powiązań biznesowych senatora Misiaka i wicepremiera Pawlaka zaowocowały propozycjami ograniczenia posłom i senatorom możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Recepty te przypominają próby łatania dziury w poszyciu Titanica za pomocą gumy do żucia.

Dzik: Ustawy nie zastąpią rozsądnych wyborców

Afery wokół powiązań biznesowych senatora Misiaka i wicepremiera Pawlakazaowocowały propozycjami ograniczenia posłom i senatorom możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i nakazu pozbycia się posiadanych udziałów w spółkach. Recepty te przypominają próby łatania dziury w poszyciu Titanica za pomocą gumy do żucia.

Skupienie uwagi na sytuacjach, w których posłowie czy senatorowie tworzą prawo w ten sposób, by czerpać z tego korzyści, łatwo prowadzi do pomylenia przyczyn ze skutkami.Powiązania polityczno-biznesowe to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Większa, niewidoczna część góry lodowej to system, który do takich powiązań prowadzi.

Poseł, który kombinuje jak czerpać korzyści z własnej posadki jest tylko końcowym ogniwem słabego systemu. System na który składa się parlamentarna pseudo-demokracja, która częściowo wymusza głosowanie na partie, a nie na konkretnych ludzi. Systemu, w którym wyborcy akceptują podobne zachowania polityków, bo umiejętność cwanego zadbania o swoje interesy jest postrzegana jako cnota, a nie powód do wstydu. Systemu, który konserwuje instytucje stworzone wręcz do dokarmiania znajomków, jak spółki Skarbu Państwa.

Nie powinniśmy się łudzić że kolejne regulacje utrudniające politykom dorabianie na boku coś gruntownie zmienią.Polacy mają bowiem niesłychanie rozbudową zdolność do obchodzenia prawa i tego typu ograniczenia to tylko kolejne wyzwanie dla rodzimej wielkiej kreatywności.

Obecna metoda walki z patologiami na styku polityczno-biznesowym jest bezrefleksyjną kalką rozwiązań zachodnich, która przy naszym systemie prawnym, ekonomicznym, a przede wszystkim przy polskiej mentalności może robić więcej szkody niż pożytku. Łatając prawo na wszelkie możliwe sposoby i wprowadzając kolejne instytucje śledczo-kontrolne czynimy system jeszcze bardziej kosztownym, skomplikowanym i nieprzejrzystym.

W kraju, gdzie kombinowanie jest cnotą, najlepszą alternatywą dla przeregulowania i kontroli byłoby maksymalne uproszczenie prawa i minimalizacja powiązań biznesowo-państwowych, choćby przez dalszą prywatyzację.

Teoretycznie można by też rozważyć pójście w kierunku niejako odwrotnym do obecnych propozycji i wprowadzenie znanego z dawnych czasów cenzusu majątkowego. Obrzydliwie bogaty poseł nie musi traktować pobytu w parlamencie jako drogi do podreperowanie swojego domowego budżetu, ale jako swego rodzaju hobby, co może wyjść jego pracy na dobre. Niestety, są to pomysły albo niekonstytucyjne, albo niemożliwe w praktyce do realizacji.

Czy tego chcemy czy nie, to wyborcy są zarazem przekleństwem i jednym prawdziwym ratunkiem dla naszej ułomnej demokracji. Dopóki wybierają polityków takich jak teraz, próby eliminacji powiązań polityczno-biznesowych będą walką z wiatrakami. Jeśli nastąpi jakiś przełom i do parlamentu trafią ludzie autentycznie zatroskani o dobro wspólne, nie będą potrzebne rozbudowane regulacje przejrzystości i instytucje kontrolne.

Na koniec warto przypomnieć, ze koszty społeczne jakie generują powiązania polityczno-biznesowe są niczym wobec kosztów, jakie czasem kreuje prawo uchwalane nie dla osobistych korzyści ekonomicznych, ale by przypodobać się określonej grupie społecznej czy przeforsować określony projekt ideologiczny.Takim zagrożeniom nie zapobiegną żadne szczegółowe przepisy, tym większa jest rola rozsądnych wyborców.

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu. Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)