Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Widzyk
|

Eksperci nie widzą szans na uzgodnienie budżetu UE

0
Podziel się:

Na półmetku przewodnictwa w UE Wielka Brytania wciąż zapewnia, że chce doprowadzić do porozumienia w sprawie przyszłego budżetu UE w grudniu br., ale zastrzega, że nie może dać żadnych gwarancji, iż do kompromisu dojdzie.

Komentatorzy są jednak przekonani, że porozumienia budżetowego nie należy spodziewać się w tym roku - nie wszyscy chcą pozwolić Brytyjczykom na takie zwycięstwo.

Tymczasem brak kompromisu w grudniu oznacza ogromne opóźnienia w uruchomieniu w unijnych funduszy strukturalnych, m.in. dla Polski.

Minister ds. europejskich Douglas Alexander odpierał w piątek w radiu BBC4 zarzuty, że Brytyjczycy nie czynią zbyt wiele, by rozwiązać jeden z największych problemów UE, jakim jest porozumienie budżetowe. Powiedział, że dyskusja rozpoczęła się już po zakończonym niepowodzeniem budżetowym szczycie UE w czerwcu. "Odbyliśmy 25 spotkań - ze wszystkimi krajami członkowskimi UE. Te dyskusje nie zostały jeszcze zakończone" - zaznaczył.

Wielka Brytania jest w centrum sporu o budżet UE na lata 2007- 2013. To między innymi postawa Brytyjczyków doprowadziła do fiaska porozumienia w czerwcu, gdy rząd Blaira uzależnił zgodę na zamrożenie swego rabatu we wpłatach do unijnej kasy od porozumienia w sprawie reformy wspólnej polityki rolnej UE. O tym nie chciała słyszeć przede wszystkim Francja.

"Nadal chcemy doprowadzić do porozumienia w sprawie budżetu Unii na szczycie w grudniu. Ale, jak przekonaliśmy się w czerwcu, nie można tu mówić o żadnych gwarancjach. Ta sprawa nie zależy od woli jednego państwa, lecz 25 państw" - powiedział Alexander. Dodał, że W. Brytania chce konsensusu, który w odpowiedni sposób uwzględni "brytyjski interes narodowy".

Komentatorzy przypominają, że rozpoczynające brytyjskie przewodnictwo wystąpienie premiera Tony'ego Blaira w Strasburgu rozbudziło duże oczekiwania wobec rządu w Londynie. Tymczasem - jak zauważa analityk prestiżowego Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Richard Whitman - brytyjskie przewodnictwo w UE okazuje się "cichym przewodnictwem".

"Pomimo wystąpienia premiera Tony'ego Blaira w czerwcu, które wzbudziło oczekiwania, że dojdzie do debaty o przyszłości Unii, mamy prawie zupełną ciszę na ten temat" - ocenił Whitman. "Nie trzeba tego źle oceniać, bo kraj dobrze przewodniczący UE nie powinien zmierzać do pisania czołówek gazet" - ocenił analityk.

Nie sądzi on, by podczas przewodnictwa brytyjskiego doszło do jakiegokolwiek porozumienia w sprawie budżetu, choć nie dlatego, że Brytyjczycy nie chcą się porozumieć. W ocenie Whitmana rząd w Londynie uznał już, że rabat brytyjski nie może być utrzymywany w obecnej postaci oraz że nowe kraje członkowskie nie mogą dopłacać do rabatu.

"Niektóre kraje, szczególnie Francja, nie przebaczą Wielkiej Brytanii tego, co stało się w czerwcu. Nie pozwolą Brytyjczykom na takie zwycięstwo" - ocenił Whitman. Dodał, że do porozumienia może jednak dość w pierwszych miesiącach przewodnictwa Austrii w UE, które rozpocznie się 1 stycznia 2006 roku.

Szans na porozumienie nie widzi także profesor Chris Brown z London School of Economics. Jego zdaniem nie należy liczyć też na ustępstwo Francji, a Wielka Brytania "nie jest gotowa na przehandlowanie swego rabatu, szczególnie żeby pomóc francuskim rolnikom".

"Gdyby którykolwiek rząd to uczynił, nie miałby po co wracać do Londynu. W tej sprawie wszystkie brytyjskie partie są zgodne" - powiedział PAP Brown.

unia
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)