Powalone słupy wysokiego napięcia, zdewastowane urządzenia, braki prądu i realne niebezpieczeństwo dla użytkowników sieci - to skutki kradzieży infrastruktury energetycznej. Śląscy energetycy wydali wojnę złodziejom w ramach kampanii edukacyjnej �Bezpieczny mieszkaniec�.
Energetycy liczą, dzięki temu poprawi się skuteczność zwalczania tego typu przestępczości. Jesienią kampania ma zostać powtórzona, tym razem przy udziale śląskich służb gazowniczych.
Z danych Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego (GZE) wynika, że liczba kradzieży infrastruktury nasila się. W ubiegłym roku na odtworzenie skradzionych elementów firma wydała prawie 3,5 mln zł. Skradziono w sumie 300 km linii energetycznych, ponad sto elementów mocujących słupy energetyczne oraz 60 krat i drzwi stacji transformatorowych.
2005 rok zaczął się od kolejnych wydatków - naprawienie dwóch olbrzymich słupów wysokiego napięcia, które runęły na pograniczu Bytomia i Piekar Śląskich z powodu kradzieży elementów scalających je z fundamentem, kosztowało ok. 350 tys. zł. W skupie złomu złodzieje mogli dostać za ukradzione części ok. 200 zł. Przez trzy dni 60-tysięczne miasto korzystało z zasilania awaryjnego. Wiosną runął słup wysokiego napięcia w Rudzie Śląskiej.
Śląscy energetycy kontynuują też akcję przeciwko nielegalnym poborom prądu. W zeszłym roku skontrolowali prawie 33,5 tys. miejsc, odkrywając ponad 6,1 tys. nielegalnych podłączeń. W tym roku kontroli było już prawie 11,2 tys., a złodziei prądu wykryto blisko 2,8 tys. W ich tropieniu pomaga energetykom specjalny telefon antykradzieżowy oraz program komputerowy, który analizuje dostępne dane i typuje miejsca potencjalnych kradzieży. Kontrole mają 25-procentową skuteczność. Potwierdza się prawie co trzeci sygnał zgłoszony telefonicznie.