Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Czy Tusk to kolejny PRemier?

0
Podziel się:

Słowo premier rozpoczynające się dwoma wersalikami, pojawiło się w publikacjach i tytułach za czasów, gdy funkcję prezesa Rady Ministrów sprawował Kazimierz Marcinkiewicz.

Gałązka: Czy Tusk to kolejny PRemier?

Słowo _ premier _ rozpoczynające się dwoma _ dużymi _ literami, czyli wersalikami, pojawiło się w publikacjach i tytułach za czasów, gdy funkcję prezesa Rady Ministrów sprawowałKazimierz Marcinkiewicz.

Była to aluzja do jego wizerunku będącego wynikiem działań public relations - w skrócie: PR.. Bardzo skutecznych, skoro jeszcze w styczniu br. ponad połowa Polaków kojarzyła go z _ mężem stanu _ (sondaż _ Rzeczpospolitej _, 7-01-2008).

Donald Tuskzajął w tym sondażu miejsce drugie aLech Kaczyńskidopiero czternaste, zaś jego brat Jarosław - szesnaste.

Tu należy dodać, że do poprawienia kiepskiego, powyborczego wizerunku prezydenta dużo wcześniej ściągnięto z Europarlamentu Michała Kamińskiego. Poinformowano nawet o tym media.

O tym, to znaczy o kiepskim wizerunku. Natomiast prezes PiS-u od początku nie dbał o reputację - realizując swoją idée fixe, kierował się zasadą _ cel uświęca środki _, nawet łamał wyborcze obietnice. Krytykował przy tym Marcinkiewicza za jego styl kontaktowania się z otoczeniem - czyli Publiczne Relacje.

Polegały one m.in. na przyjaznych kontaktach z mediami bulwarowymi i dostosowaniem się do reguł infoteinmentu - telewizyjnej mieszanki informacyjno-rozrywkowej. Jego rzecznik prasowy Konrad Ciesiołkiewicz wspominał (_ Duży Format , 19-03-2008): _ Otworzyliśmy się i zaprosiliśmy do współpracy tabloidy _. _

_ Do tej pory premierzy nienawidzili takich mediów jak _ Fakt czy _ Super Express, bo ich bardzo męczyły. Ale tabloidy docierają do bardzo dużej grupy odbiorców. Często mają szkodliwy wpływ na życie publiczne, ale w dużej mierze jest to prosty głos społeczny. Przede wszystkim spełniają ważną rolę w patrzeniu władzy na ręce. Jeśli chce się funkcjonować w życiu publicznym, to nie można z nimi nie współpracować _.

Dziś wielu publicystów uważa, że obiektywizm polega na krytykowaniu Donalda Tuska. I oczywiście mają rację, gdy wskazują na problemy, z którymi powinien był już sobie poradzić.

Jednak trudno się z nimi zgodzić kiedy potępiają jego obecność w mediach. Nie jest to bowiem jeszcze obecność propagandowa - wymuszona, lub wynikająca z chwytów jego ekipy piarowskiej, którą zresztą trudno uznać za fachową. Choćby z powodu niedyskrecji podobnej do tej cechującej pseudo-spindoctorów PiS.

Media, zwłaszcza bulwarowe, realizują bowiem zapotrzebowanie społeczne. Większość obywateli woli oglądać polityka w sytuacjach, które zna i rozumie. Którego zachowania być może chce naśladować. Ludzie, nawet jeśli sami nie uprawiają sportów, to wolą faceta grającego w piłkę, niż gościa dzielącego ich na lepszych i gorszych, skrytego i zalęknionego oraz nie posiadającego konta bankowego, który nie potrafiąc kierować autem, chce kierować narodem.

Czy należy potępiać, że w prasie i telewizji pojawiają się np. informacje o tym, co kupiła premierowi żona na urodziny? Można sobie wyobrazić, jak zareagowaliby dziennikarze, gdyby odpowiedziała: _ A co was to obchodzi?! _

Albo gdyby BOR-owiki brutalnie przepędziły fotoreportera podglądającego jak premier wypoczywa w ogrodzie? Lub gdyby córka premiera, wzorem gwiazd filmowych, wyrwała mu i zniszczyła aparat za to, że robi jej zdjęcia podczas joggingu? Oczywiście sielskie scenki można inscenizować, ale piarowcy różnych polityków nie raz się na tym sparzyli. Więc dopóki nie wyjdzie na jaw, że normalne zachowanie było tylko kreacją, porównywanie Tuska do Marcinkiewicza jest zbyt wczesne.

Polityk powinien umieć rozpoznawać oczekiwania elektoratu i dostosowywać się do nich. Gdy obywatele wyborcy oczekują przede wszystkim przyzwoitości i normalności - tym lepiej. To nie powinno mu sprawiać problemów.

A tak przy okazji, toJarosław Kaczyńskiprzegrał, ignorując oczekiwania społeczne. Z badań zamówionych przez PiS przed wyborami wynikało, że tylko niewielka część potencjalnych wyborców PiS za główny problem uznała korupcję (Mikołaj Wójcik, _ Błędny marketing przedwyborczy PiS _ Dziennik, 3-11-2007).

Czym swoją niechęć do PiS tłumaczyli wyborcy niezadowoleni z tej partii? Głównie niewywiązaniem się PiS z obietnic wyborczych (koalicja z Samoobroną i LPR) i kłótliwością liderów. Bardzo źle, także przez wyborców PiS, został oceniony styl sprawowania władzy i uprawiania polityki przez Jarosława Kaczyńskiego. Jednak mimo takich wyników kampania PiS była nastawiona na konfrontację...

Ta konfrontacja trwa nadal. Nadal też Jarosław Kaczyński nie rozumie istoty mediów, które uznał za głównego wroga. Udowadnia tym, że nie tylko był antyPRemierem, ale jest antyPRezesem swojej partii. W tej sytuacji skazanej na klęskę.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)