Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Kaczyński stosuje metodę Hitchcocka

0
Podziel się:

W rankingu Moje na wierzchu wygrywają konsultanci Prawa i Sprawiedliwości.

Gałązka: Kaczyński stosuje metodę Hitchcocka

Kiedy jakiś czas temu wzrosło zainteresowanie spindoktorskimi metodami odwracania uwagi społecznej metodą kreowania wydarzeń medialnych, Andrzej Mleczko narysował Pana Boga zwierzającego się jednemu ze świętych: _ Spróbuję przykryć potopem aferę z Kainem i Ablem _...

Teraz jesteśmy świadkami eskalacji takich działań. W rankingu _ Moje na wierzchu _ wygrywają konsultanci Prawa i Sprawiedliwości. Znakomita, z propagandowego punktu widzenia, odezwa Jarosława Kaczyńskiego do Rosjan jest tego przykładem.

Nie tylko przysłoniła fakt obecności Bronisława Komorowskiego podczas moskiewskich obchodów rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem, ale przede wszystkim zasiała wątpliwość wśród tych, którzy byli przekonani, że wizerunku lidera PiS-u nie da się zmienić. Nawet ujawnienie, że miła, konserwatywna sceneria spotu, w którym wystąpił, nie jest oryginalnym mieszkaniem zatroskanego przyszłością narodu przywódcy, tylko kawiarnią w Muzeum Powstania Warszawskiego, wzmocniło do niego sympatię prawdziwych patriotów.

Obecnie jego konsultanci są lepsi od tych z PO. We wszystkich działaniach są szybsi. W Internecie wygrywają profesjonalizmem, zaś wycofanie z pierwszej linii aktywistów budzących niechęć lub kpiny (np. Kurskiego, Ziobry, Brudzińskiego iNelly Rokity), pozwala wyborcom zapominać o agresji i arogancji, z którymi ta partia jeszcze niedawno się kojarzyła.

SamJarosław Kaczyńskizastosował metodę Alfreda Hitchcocka: _ Na początku potrzebne jest trzęsienie ziemi _(vide: Wawel)
, _ a potem napięci _e (vide: poparcie dla kandydata) _ powinno stopniowo rosnąć _(vide: sondaże preferencji wyborczych)
_ . _ Jeśli nie da się sprowokować i nie wyjdzie poza swoją rolę małomównego, pozytywnego bohatera – wielu dotychczasowych przeciwników gotowych jest wybaczyć mu nawet sojusz z Lepperem i Giertychem.

Wzorem słynnego reżysera pokazuje się na ekranie tylko na moment i należy się spodziewać, że do dłuższych i bezpośrednich spotkań z wyborcami nie dojdzie – przede wszystkim z powodu obowiązków rodzinnych i stresu w jakim się znajduje. Tu nawet jego wrogowie powinni go rozumieć i choćby z cynicznego, wyborczego wyrachowania, życzyć jak najlepszego samopoczucia jego matce.


Niesiołowski: PiS wystartował w wyścigu o większy wieniec
Oczywistą oczywistością jest także to, iż nikt tak jak PiS nie może wykorzystać tragedii smoleńskiej jako argumentu wyborczego. Nikt bowiem wcześniej nie zwracał uwagi na narodową skłonność do polerowania nagrobków i tylko ta partia potrafiła nadać jej miano _ polityki historycznej _, a w nekromarketingu politycznym nie miała sobie równych.

Zwłaszcza, że trudno sobie wyobrazić, by dziś znalazł się ktoś, kto przekona naród, że wprawdzie o umarłych powinno się mówić tylko dobrze, ale nie lepiej, niż na to zasługują.

O pomysłach spindoktorów można by, rzecz jasna, rozważać jeszcze długo. Ciekawsze jest jednak to, co przykryć można, a czego nie. Na przykład; jakie mogą być skutki wyborów i kto faktyczne może wygrać lub przegrać przyszłość.

Wygrana Jarosława Kaczyńskiego niewątpliwie poprawi morale w jego partii i nastroje jej sympatyków. Tymczasowo polepszy także sytuację PiS-u przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku. Musi on liczyć się także z tym, że dojdzie do pogłębienia podziału na _ prawdziwych _ i _ nieprawdziwych _ Polaków. Wybór ten wpłynie także na zagraniczną ocenę Polski – utrwalając opinię kraju absurdów.

Z drugiej strony upartyjnienie urzędu prezydenta i przewidywane konflikty z rządem PO w ciągu najbliższego roku może jednak również osłabić poparcie dla PiS-u, bo czy Polacy będą chcieli głosować na tę partię i powrócić do sytuacji z lat 2005-2007? Czyli reanimacji IV RP. W tej sytuacji, przy wewnętrznych konfliktach organizacyjnych, partia ta może się rozpaść, a Kaczyńskiego po jednej kadencji, czeka polityczna emerytura, której nie osłodzi nawet upragniona ochrona BOR-u. Wtedy nadzieję na prezydenturę i utrzymanie jej przez dwie kadencje uzyskaDonald Tusk.

Wygrana Kaczyńskiego stanie się bowiem szansą dla PO i jej lidera. W obliczu nadchodzącego kryzysu utrzyma on status quo – w pałacu będzie miał chłopca do bicia i alibi dla zbyt wolnych reform oraz ewentualnych problemów gospodarczych.

Natomiast wygrana Komorowskiego również pogłębi wspomniany podział i też wzmocni PiS i jego sympatyków – zwłaszcza zwolenników teorii spiskowych. Tym bardziej, że nawet wyborcy PO nie mają złudzeń co do jego charyzmy i samodzielności – chyba, że w popełnianiu gaf. PO, jako _ jedyna słuszna partia _ z wykonującym polecenia prezydentem, wchodząc w buty PiS-u z czasów IV RP, może stracić w wyborach parlamentarnych, a tym samym zmniejszyć szanse na realizację prezydenckich ambicji Donalda Tuska.

Z kolei przegrana w 2011 roku osłabi PO i jej lidera, który już raz w starciu z rodziną Kaczyńskich klęskę poniósł. Tak więc zarówno on, jak i jego spindoktorzy stanęli przed trudnym zadaniem. Wygrać dziś, by przegrać jutro? Czy przegrać teraz, bez gwarancji na zwycięstwo w 2011 i 2015? A jeśli przegrać, to czym to przykryć? I jak, by zachować twarz?

O wszystkim zadecyduje pospolite ruszenie wyborców. Ciekawe, ilu z nich zdolnych jest do tego, żeby odkryć nawet to, czego nie uda się przykryć?

Autor jest niezależnym konsultantem w zakresie marketingu politycznego i wyborczego
Tytuł pochodzi od redakcji

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)