Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Marcinkot i Palikiewicz

0
Podziel się:

To nieładnie śmiać się z nazwisk. Zdarza się jednak, że mylą się one, lub kojarzą z innymi. Bywa też, że stają się one eponimami - od nich wywodzą się nazwy rzeczy, miejsc lub zjawisk.

Gałązka: Marcinkot i Palikiewicz

To nieładnie śmiać się z nazwisk. Zdarza się jednak, że mylą się one, lub kojarzą z innymi. Bywa też, że stają się one eponimami - od nich wywodzą się nazwy rzeczy, miejsc lub zjawisk.

W szesnastym wieku francuscy widzowie mogli oglądać wędrownego komedianta o nazwisku Cabotin. Wyrazisty styl jego aktorstwa nazwano kabotynizmem. Dziś kabotynami nazywamy lichych aktorów oraz efekciarzy. Zgrywusów - w sensie zgrywania się do końca, gotowych do autozszargania się dla wzbudzania zainteresowania sobą innych... z nadzieją na podziw.

Wyrazistość większości naszych znanych polityków eskaluje tak szybko, że trudno byłoby ich zachowania określić w podobny sposób. Dlatego nazwanie ich kabotynami musi wystarczyć.

Dlaczego tak czynią? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i nie wymaga wcale diagnozy psychiatrycznej. Robią to dla nas. Bo to my wybieramy ich za to, że ich znamy. A znamy ich z mediów, które nie chcą nas nudzić. Bo kto chciałby oglądać skromnych, pracowitych ludzi, dzięki którym wszystko jeszcze jakoś się trzyma... no, może nie kupy, bo tą właśnie najczęściej media nam pokazują. Najlepiej robi to telewizja, dzięki której mamy wgląd w różne kanały.

Poza tym media uwielbiają pokazywać głupotę naszych polityków. Dzięki temu, śmiejąc się z nich, możemy zapominać o swoich kompleksach. Nawet narodowych. Na jednym z rysunków Andrzeja Mleczki polityk fika koziołki przed gromadą reporterów z kamerami i mikrofonami po to, by na zakończenie zadeklarować im: _ Dla Polski jestem gotów zrobić wszystko. _ Podzielamy to zdanie i będąc patriotami wybieramy ich ponownie.

W pewnej anegdocie teatralnej przedwojenny krytyk opisywał kreację aktora: _ Idiotę grał... (tu padało nazwisko), ale jak grał? Był po prostu sobą! _ Szkoda, że współczesnym komentatorom naszej sceny politycznej brak takiego krytycznego spojrzenia.

Ostatnio po raz kolejny do walki o laur wspomnianego, szesnastowiecznego komedianta, sięgnęli: uznany (w jednym z sondaży) za _ męża stanu _były-były premier, oraz poseł, którego dotychczasowe ekscesy wskazywały, że minął się nie tylko z powołaniem. Obaj wywołali poruszenie, jakiego dotąd nie było.

Pierwszy, bo przekroczył nie tylko granicę głupoty politycznej, ale i przyzwoitości. Drugi, bo zapomniał, że są w Polsce osoby, których obrażać nie wolno. Które mają monopol na obrażanie i poniżanie. Oczytany poseł nie pojął, że gdyby dziś biskup Krasicki powiedział: _ Śmiejmy się z głupich, choćby i przewielebnych _, to na przykład były minister Orzechowski pierwszy by zaskarżył go do sądu.

Tymczasem poseł śmiał zapytać o coś, czego dotąd żadna władza nawet nie próbowała dociekać. Nie rozumiał, ze gdyby nie pewne radio, rodacy nigdy by się nie dowiedzieli, ile trzeba pieniędzy do życia w ubóstwie. Taki biznesmen z niego. Powinien pójść na korepetycje. Na przykład do dyrektora znanej stoczni.

Takiego wybryku nie wolno wybaczać i nawet macierzysta partia posła uznała, że należy go ukarać, a zakaz występowania w mediach będzie dla niego największą dolegliwością. Na jak długo? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że były-były premier sam postanowił przez miesiąc nie kontaktować się z dziennikarzami.

Tym samym i on i władze partii niesfornego posła usiłują jawić się poważnie. Wręcz wzniośle kroczą ku kolejnym sukcesom wyborczym. Ignorując przestrogę Napoleona I, który zresztą w Warszawie, w 1812 roku, powiedział: _ Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok. _

Niestety, tego dowiedzie jednak dopiero historia. A po naszych medialnych politykach pozostanie głuchy i drwiący śmiech pokoleń mylących ich nazwiska. I kupa niepotrzebnych materiałów dziennikarskich.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)