Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Prawdziwe emocje budzi już tylko prawdziwa śmierć

0
Podziel się:

Wieszczona przez niektórych komentatorów śmierć polityczna byłego ulubieńca mediów nie spowodowała poważniejszych refleksji.

Gałązka: Prawdziwe emocje budzi już tylko prawdziwa śmierć

*Już nawet wieszczona przez niektórych komentatorów śmierć polityczna byłego ulubieńca mediów, który wdał się w żenujący romans, nie spowodowała poważniejszych refleksji nad tym, że tak wielu obywateli tak długo uważało kabotyna za męża stanu. *

Nic więc dziwnego, że prawdziwe emocje budzić może już tylko prawdziwa śmierć, choć jej obecność w mediach stała się codziennością. Nie chodzi bowiem o sam fakt konieczności pogodzenia się z biologią, ale z wymiarem ostateczności. I rozmiarem zagadnień jej towarzyszących.

Jednym z nich, bulwersującym część opinii publicznej, była wystawa spreparowanych zwłok w warszawskim centrum handlowym. Reklamowana jako edukacyjna, choć sposób przedstawiania ciał, miejsce ekspozycji i ceny biletów, wskazują raczej na charakter komercyjny. Nie wspominając o tym, że gdyby martwi bohaterowie wystawy pochodzili z któregoś z państw europejskich albo USA, a nie z Chin, łatwiej byłoby uwierzyć w ich dobrowolne poświęcenie się nauce. Zwłaszcza, że podobno nawet organizatorzy wystawy nie potrafili podać przyczyn ich śmierci.

Wystawie tej towarzyszyły komentarze dotyczące szacunku dla zwłok. Jednak bardziej wstrząsającym tematem stała się dyskusja o godności umierania, jaką wywołała prośba matki o pozwolenie na eutanazję syna, a właściwie przerwanie cierpień ciała, wskutek choroby pozbawionego mózgu. Ciała, którego wegetację podtrzymuje już dwadzieścia cztery lata.

Sposób, w jaki relacjonowała sytuację, w której znalazła się jako matka, miał wymiar antycznej tragedii - zadeklarowała, że gotowa jest, aby nie obciążać cudzego sumienia, sama dokonać aktu eutanazji. Brakuje słów, by właściwie przedstawić jej cierpienia psychiczne oraz samotność w pielęgnowaniu roślinnej wegetacji własnego dziecka.

Po niej w studiu telewizyjnym głos zabrali politycy i duchowny. Niestety, czas antenowy uniemożliwił wyartykułowanie konstruktywnych myśli. Była to raczej wymiana poglądów w obliczu bezsilności wobec niedoskonałego prawa i fatalnego stanu służby zdrowia i opieki społecznej.

Problem przerósł rozmówców, tak jak przerasta aktualnie rządzących i opozycję. Biorąc pod uwagę jego charakter i nacechowane religią tradycje, stan takiej bezdusznej wegetacji decyzyjnej trwać będzie jeszcze długo.

Bo politycy, nawet ci, którzy utracili zdolność myślenia, potrafią się jednak sami o siebie zatroszczyć. I całkiem nieźle im to wychodzi.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)