Były wiceszef MSW generał Władysław Ciastoń zeznał przed sądem, że zomowcy, którzy strzelali do górników w kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego użyli broni w obronie własnej.
W 1981 roku generałowi podlegało SB oraz terytorialnie województwo katowickie.
Przesłuchiwany w Katowicach generał podtrzymał swojej wcześniejsze zeznania, że o pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego dowiedział się dopiero po zdarzeniu, a w ministerstwie nie było żadnego scenariusza dotyczącego wejścia ZOMO do zakładów na Śląsku.
Były wiceminister spraw wewnętrznych powiedział także, że specjalny szyfrogram generała Kiszczaka ograniczał możliwość użycia broni przez milicję. O strzałach dowiedziałem się już po fakcie z telefonu szefa milicji na Śląsku, który wcześniej pytał mnie czy można użyć broni. Skierowałm go wtedy do ministra Kiszczaka w tej sprawie - dodał Ciastoń.
Generał Władysław Ciastoń zeznał też, że strajk w kopalni "Wujek", jego przebieg był inspirowany z zewnątrz. Krzywdę górnikom zrobili także Ci, którzy namawiali ich do strajku podczas stanu wojennego - podkreślił Ciastoń.