Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Geringer de Oedenberg: Uratowaliśmy wolność internetu

0
Podziel się:
Geringer de Oedenberg: Uratowaliśmy wolność internetu

Lidia Geringer de Oedenberg, poseł do Parlamentu Europejskiego: To bardzo dobrze. Chociaż było tam sporo dobrych zapisów, bo zaproponowane rozwiązania miały m.in. uderzać w piractwo internetowe. Ale tak naprawdę uderzałyby w najsłabszych użytkowników internetu, którzy korzystają z niego jak ze źródła informacji, a nie źródła nielegalnego zysku. I nawet czasami nie wiedzą, że mogą popełniać przestępstwo.

W jaki sposób nowe regulacje miałyby im zagrażać?

Bardzo groźny był zapis o odcięciu użytkownikowi dostępu do sieci, za nielegalne ściąganie plików. Ale o takim odcięciu miałoby decydować odpowiednie _ ciało _, które samo stwierdziłoby też, czy doszło do naruszenia prawa. To _ ciało _, czyli jakiś urząd, mogłoby arbitralnie stwierdzać, że ktoś jest złodziejem i następnie go ukarać. Taka sytuacja byłaby naruszeniem praw i wolności obywatelskich. A dlaczego nie ma o tym po prostu decydować sąd, dlaczego jakaś instytucja, za którą nie wiadomo kto i co będzie stało? Poza tym przepis uchwalony w takim kształcie byłby martwy. Bo przecież co po odcięciu, kiedy internauta może korzystać z innego komputera. Po co nam puste prawo.

Za takim rozwiązaniem lobbowała m.in. Francja. Dlaczego?

Głównie z powodu ochrony praw autorskich. Mówiono np., że karanie przez sąd długo trwa. Ale musimy pamiętać, że prawo autorskie zostało napisane dawno temu i nie przystaje do dzisiejszych realiów. Jego autorzy myśleli o chronieniu książek, płyt winylowych czy kaset. Dlatego dzisiaj nie można zwyczajnie go naginać i dostosowywać. Ale trzeba opracować nowe, niestandardowe rozwiązania. I naprawdę dobrze się stało, że nie przegłosowaliśmy tego pakietu. Po sukcesie konserwatystów francuskich, którzy u siebie takie regulacje wprowadzają, reszta konserwatywnej Europy może chcieć ich naśladować. Na szczęście zapobiegliśmy temu. Udało nam się uratować swobodę w internecie.

Czytaj w Money.pl
*Cenzury sieci nie będzie. Na razie * Kontrowersyjny Pakiet Telekomunikacyjny - Telecoms Package - wróci do Parlamentu Europejskiego jesienią. Zajmą się nim już nowi europarlamentarzyści, wybrani w czerwcu na nową kadencję. Czytaj w Money.pl

W takim razie co dalej z nowym prawem telekomunikacyjnym? Sama Pani powiedziała, że temat wymaga regulacji.

Są dwa tylko dwa wyjścia. Albo pakiet w całości odrzucić, albo wypracować lepszy kompromis. Nie sądzę, żeby udało się to zrobić coś jeszcze za prezydencji czeskiej. Prawdopodobnie sprawa pojawi się na forum Parlamentu dopiero po wyborach i zajmą się nią nowi posłowie. Teraz temat wrócił do negocjacji trójkąta: Komisja Europejska - Rada - Parlament. Rada jest głosem rządów poszczególnych państw. Dlatego uważam, że internauci muszą dać wyraźny sygnał co myślą o tych regulacjach. Rządy danych krajów powinny o tym wiedzieć.

A jak wyglądały prace nad pakietem. Mówiło się o tym, że wiele poprawek do tego dokumentu wprowadzono w ostatniej chwili?

Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że ten dokument jest bardzo obszerny. Pracowałam przy nim z ramienia komisji prawnej. Faktycznie bardzo długo wypracowywaliśmy kompromis w tej sprawie. I kiedy udało nam się już napisać projekt, potem rzeczywiście okazało się że przybyło do niego bardzo dużo poprawek. W takich sytuacjach rzeczywiście krew się burzy. I wyraźnie widać działanie silnego lobby.

Jakiego?

Takiego, które czerpie korzyści z praw autorskich. I nie chodzi tu bynajmniej o artystów. Bo przecież główne korzyści ze sprzedaży muzyki czy filmów czerpią ogromne koncerny np. fonograficzne czy kinematograficzne. Kiedy byłam dyrektorem festiwalu Wratislavia Cantans sama nie raz dziwiłam się, jak mało z pieniędzy, które płaciliśmy za koncert trafiało rzeczywiście do artystów.

Ale jednak środowiska artystów i twórców uważają, że nielegalne ściąganie z internetu, nawet tylko na własny użytek, to kradzież.

Ja tak nie uważam. Póki nikt nie czerpie korzyści ze ściągniętych plików, jest to w pewnym sensie nawet forma promocji artysty. Oczywiście twórcy powinni zarabiać na swoich dziełach. Ale uważam, że znacznie lepiej byłoby opracować inny wariant finansowania. Np. reklamy wyświetlane podczas odtwarzania ściągniętych plików. Dochody z nich mogłyby trafiać do artystów. Nie można tak po prostu ograniczać dostępu do internetu, ale trzeba wypracować konstruktywne rozwiązanie.

internet
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)