Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Górnictwo - co dalej z tym fantem?

0
Podziel się:

Górnictwo węgla kamiennego trzeba potężnie zredukować, a nawet być może zlikwidować, bo inaczej pociągnie za sobą na skraj przepaści całą gospodarkę. Węgiel kamienny jako surowiec energetyczny czy ciepłowniczy jest przeżytkiem, im szybciej to zrozumiemy tym szybciej wkroczymy na ścieżkę wzrostu gospodarczego

Górnictwo - co dalej z tym fantem?

Mniej więcej rok temu pisałem, że górnictwo rozsadzi polską gospodarkę. Wspominałem o narastających kosztach, coraz bardziej narastającym konflikcie handlowym z Rosją, rosnącym długu publicznym. I właśnie teraz nadchodzi ten moment. Górnictwo węgla kamiennego trzeba potężnie zredukować, a nawet być może zlikwidować, bo inaczej pociągnie za sobą na skraj przepaści całą gospodarkę. Węgiel kamienny jako surowiec energetyczny czy ciepłowniczy jest przeżytkiem, im szybciej to zrozumiemy tym szybciej wkroczymy na ścieżkę wzrostu gospodarczego.

Tymczasem rząd po raz n-ty już „reformuje” górnictwo. Z grubsza reforma polega ciągle na tym samym. Na początek dotuje się niewydolną branżę - albo pieniędzmi z budżetu, albo pieniędzmi z prywatyzacji, udziela się kolejnych gwarancji, daje w zastaw jakieś giełdowe akcje, bądź też powołuje kolejną agencję do spraw górniczych poręczeń. Następnie oddłuża się kopalnie z większości zobowiązań publiczno - prawnych, za każdym razem mówiąc, że to już ostatni raz. Dla kamuflażu wprowadza się program redukcji zatrudnienia, ale zawsze poniżej 10% całości zatrudnienia (w innych działach gospodarki nawet by się o tym nie wspominało). Oczywiście zwolnienia są suto okraszone odprawami, emeryturami pomostowymi i inną omastą, która z reguły kosztuje prawie połowę całych kosztów „reformy”. Oczywiście górnicy w większości korzystając z bałaganu i wszech panujących znajomości i solidarności górniczej szybko wracają do pracy – a to w innych kopalniach a to w Czechach.

Szkoda, że nikt nie zastanawia się, po co nam ten węgiel. Dokładanie do jego eksportu jest tak samo opłacalne jak dokładanie do eksportu wieprzowiny. Tym bardziej, że nasi sąsiedzi kopią go znacznie taniej i to oni do nas, a nie my do nich, powinniśmy go sprzedawać. Rosyjski i ukraiński węgiel czeka pod granicą po prawie dwukrotnie niższej cenie, w każdej ilości. Rosjanie zresztą zagrozili nam na wiosnę wojną celną, jeśli nie zniesiemy kontyngentów importowych. Ugięliśmy się pod presją karnych ceł na naszą żywność, kosmetyki, meble i farmaceutyki. Od października kontyngenty zostaną zniesione i wówczas wschodni węgiel zaleje nas całkowicie, chyba że kopalnie u nas dostosują ceny, a tym samym całkowicie stracą ekonomiczny sens swojego bytu. To dobrze ze strajkujący górnicy nie są tego świadomi, bo byłby niezły konflikt interesów.

Druga sprawa to energetyka. Rząd rozwiązuje kontrakty długoterminowe w energetyce, bo chce wprowadzić quasi wolny rynek energii elektrycznej, zgodnie z dyrektywami z UE. Ten wolny rynek wymusi niższe ceny energii elektrycznej i spowoduje redukcję kosztów elektrowni. Elektrownie i elektrociepłownie nie będą mogły już płacić kopalniom za węgiel tyle ile dotychczas, bo same zbankrutują. Oznacza to przymus dla elektrowni opartych o węgiel kamienny importu węgla ze wschodu, albo radykalnej obniżki ceny dla krajowych kopalni. Być może w ogóle elektrownie oparte na tym surowcu znikną i tym samym już niedługo spadnie gwałtownie popyt na węgiel kamienny.

Trzecia kwestia to przerost zatrudnienia i zbyt wysokie płacowe i pozapłacowe koszty pracy w kopalniach. Kopalnie mają zbyt dużo górników w stosunku do wypracowywanej sprzedaży. O administracji nie wspomnę, bo w sektorze górniczym, to jest jej w tyle co w PKP. Informacje rządu o tym, że górnicy z likwidowanych kopalń będą przenoszeni do innych jest co najmniej śmieszna. A co oni będą tam robić? Przecież te kopalnie, do których przeniesie się górników z likwidowanych zakładów momentalnie pogorszą swoją sytuację kosztową i będą kolejnymi do likwidacji. I tak ten łańcuszek z przenoszeniem górników i likwidacją kolejnych kopalń nie będzie miał końca. No chyba, że na końcu zostanie jedna kopalnia z 100 tys. górników na etatach, wyobrażam sobie to zagęszczenie.

A racje społeczne? Cóż w imię interesów społecznych już wprowadza się biopaliwa (a propos tej ustawy – to właśnie przez nią PSL wyszło z koalicji – miało rację?). Przecież w czasie II wojny światowej Niemcy wytwarzali paliwo z węgla. A gdyby tak obowiązkowa domieszka?

Z pewnością na Śląsku przybędzie bezrobotnych. Ale mało kto wie, że obecnie bezrobocie w tym województwie jest jednym z najniższych w kraju i w dodatku nie ma praktycznie ukrytego bezrobocia na wsi. Redukcje w górnictwie pogorszą wskaźnik, ale bynajmniej nie będzie gorzej niż wielu województwach w Polsce. Za to dług publiczny nieco odetchnie.

Innym rozwiązaniem dla górnictwa byłoby zasadnicze obniżenie kosztów, poprzez radykalne obniżenie płac i składek około płacowych. Należałoby utworzyć dla górników coś na kształt rolniczego KRUS – nazwijmy to KGUS, gdzie składki nijak by się miały do wypłacanych świadczeń. Jednocześnie należałoby obniżyć płace o 50%, zlikwidować „socjal”, aż do momentu sanacji ekonomicznej przedsiębiorstw, a następnie sprywatyzować branżę. Innego sposobu poza bankructwem nie widzę. Ale już wyobrażam sobie związki zawodowe, które godzą się na obniżkę płac...

Gorzej jeśli górnictwo doprowadzi do krańcowego wycieńczenia krowę, którą nadmiernie doi z pieniędzy – czyli nas podatników. Wówczas nie dostanie nic, a otwarte granice zasypią Śląsk importem ze wschodu. Tym bardziej, że współczucia dla Śląska w wielu regionach Polski nie ma.

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)